Prezes PiS w Myszkowie. Postkomunizm i grabież majątku
"System postkomunistyczny był tworem bardzo szczególnym, który był tworzony nie według planu, jak się wydaje, ale zgodnie z tendencjami, które miały miejsce w późnym, upadającym komunizmie a które nie zostały radykalnie zakwestionowane, kiedy ten późny komunizm zmienił się w państwo demokratyczne przynajmniej w sensie formalnym" – powiedział w sobotę w Myszkowie w woj. śląskim prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem, wśród tych tendencji najważniejsze były te, które dotyczyły różnego rodzaju nadużyć.
"W tym zwłaszcza nadużycie polegające na grabieży majątku publicznego. To nadużycie było najbardziej rzucającą się w oczy kwestię i zjawiskiem tego okresu. To zjawisko budowało nową strukturę społeczną, która miała charakter odtworzenia starej, komunistycznej struktury. Ci, co przejmowali własności, to byli w wielkiej mierze ludzie dawnej komunistycznej nomenklatury. To byli ci, co zmienili władzę na własność, aby potem szybko odzyskać władzę i zachować własność" – powiedział Jarosław Kaczyński.
Jarosław Kaczyński: przyjeżdżam z misją
"Przyjeżdżam tutaj, tak jak przyjeżdżam do wszystkich okręgów senackich w naszym kraju z pewną misją. Chodzi mi o to, by przedstawić pokrótce, jak wygląda dzisiaj sytuacja w naszym kraju. Jak można ją ocenić. Jak w związku z tym patrzeć na to co przed nami, czyli przede wszystkim na wybory. Na te wybory, które odbędą się - jeśli nie będą miały miejsca jakieś nadzwyczajne wydarzenia - w przyszłym roku. No pewnie za rok będzie już po wyborach, chociaż nie ma takiej pewności, bo tutaj są różne możliwości wyznaczenia terminu przez pana prezydenta" - powiedział Kaczyński w sobotę podczas spotkania z mieszkańcami Myszkowa.
Jak dodał, "jeśli ten wybór ma być dokonany w sposób świadomy, to trzeba wiedzieć, między czym, a czym wybieramy". "To jest najważniejsze, bo to często jakby się zatraca w tej całej nieustannie trwającej wymianie ciosów, która ma miejsce w naszym kraju od dłuższego czasu, właśnie od 2005 roku" - powiedział.
Kaczyński wskazał, że w państwach demokratycznych zawsze są polemiki, walki, "nawet można powiedzieć zawsze jest wymiana ciosów". "Tylko ona w naszej ojczyźnie od pewnego momentu przybrała charakter szczególny. Niezwykle intensywny, niezwykle brutalny, z taką tendencją do narastającej brutalizacji" - podkreślił.
Prezes PiS o znaczeniu roku 2005 w krajowej polityce
Jak mówił prezes PiS, ktoś może zapytać, o co w gruncie rzeczy chodzi. "Otóż tak, są takie przyczyny i są siły - te, które widać i te, które są jakby za kulisami, które właśnie do takiej sytuacji dążą. Do sytuacji, o której trzeba powiedzieć jasno, że jest ona dla naszego kraju i dla naszej demokracji bardzo szkodliwa. To nie powinno tak wyglądać. Zawsze musi być starcie - starcie programów, starcie osobowości tych, które odgrywają rolę w życiu publicznym, ale nie powinno wyglądać ono w ten sposób" - tłumaczył.
Zdaniem Kaczyńskiego rok 2005 "przyniósł taką niedobrą zmianę pod tym względem". "Otóż rok 2005 to jest moment, w którym po raz pierwszy na dłuższy czas - na 2 lata - został w Polsce zakwestionowany ten ustrój - realny ustrój, bo nie mówię o tym konstytucyjnym, tylko o tym realnie funkcjonującym, który wyrastał z systemu poprzedniego i który został nazwany już na początku lat 90-tych postkomunizmem. To było pierwsze takie radykalne i mające jakieś szanse zakwestionowanie" - powiedział. Jak dodał, po raz drugi nastąpiło to w roku 2005. "I wtedy właśnie, ci którzy nie chcieli tego zakwestionowania, doszli do wniosku, że walka musi być prowadzona nowymi metodami. Po części wynikało to - jak sądzę - z emocji, w których żyli ci ludzie. Ludzie, którzy zaczęli czuć jakoś zagrożenie w swojej pozycji. Ale po części, a może przede wszystkim, była to zaplanowana socjotechnika" - powiedział Kaczyński.
Kwestia demokracji i świadomości społecznej
Kaczyński przekonywał podczas spotkania w Myszkowie, że po zakończeniu poprzedniego systemu świadomość społeczna nie była odpowiednio przygotowywana do tego, by funkcjonować w demokratycznej rzeczywistości.
"Ten system miał też inne cechy, odnoszące się do naszej sytuacji międzynarodowej. Ci, którzy wtedy rządzili Polską, byli gotowi zawierać nierównoprawne traktaty, na przykład traktat ten wstępny z Unią Europejską, bardzo dla Polski niekorzystny, byli gotowi zawierać nierównoprawne traktaty z Niemcami - traktat z 1990 roku był traktatem całkowicie niesymetrycznym na korzyść Niemiec oczywiście, a nawet to, co było zapewnione, a nawet to, co było zapewnione, na przykład polskiej mniejszości w Niemczech, chociaż Polacy nie dostali praw mniejszości narodowej a Niemcy otrzymali, to i tak było nieprzestrzegane" - powiedział Kaczyński.
Przypomniał też w tym kontekście słowa Władysława Bartoszewskiego, który jako były minister spraw zagranicznych i sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów powiedział, że "Jeśli panna nie jest piękna i posażna, to powinna być choć sympatyczna, a nie nabzdyczona". Prezes PiS przekonywał, że słowa te miały oznaczać, że Polska ma się "na wszystko zgadzać", a jeśli cokolwiek wtedy zostało załatwione, to "tylko dzięki osobistym wpływom i możliwościom kilku ludzi". "To była ta partia białej flagi, jak to wtedy nazywano, niezwykle szkodliwa, bo osłabiająca pozycję Polski. Polska miała wtedy rzeczywiście słabą pozycję obiektywnie, ale mimo to można było uprawiać politykę inną, bardziej zabiegającą o nasze interesy – ocenił.