Jarosław Gowin

i

Autor: archiwum se.pl Jeden z polityków PO przyznał nam jednak, że to nie choroba była powodem nieobecności Gowina na Radzie Krajowej. - Gowin liczy się z tym, że prędzej czy później Tusk go utrąci. Wtedy lider konserwatystów policzy szable na górze i w terenie i powalczy z Tuskiem oraz Schetyną o przywództwo. A na sobotnim posiedzeniu go nie było, bo nie chciał brać udziału w rozgrywce między Tuskiem i Schetyną - mówi nam polityk PO.

Jarosław Gowin: Donald Tusk wie, że to ja mam rację

2013-07-26 4:00

Kiedy Platforma pozbędzie się "trzech muszkieterów"?

"Super Express": - Sprawa wydaje się przesądzona: trzech muszkieterów popełnia samobójstwo polityczne w odcinkach. Jedyna niewiadoma: czy głosowanie w sprawie progów oszczędnościowych było, czy jeszcze nie było odcinkiem ostatnim. Pana można zrozumieć, bo pan jeszcze się zabawi na tym "Titanicu" w trakcie wewnętrznych wyborów, ale po co ciągnie pan za sobą na dno politycznego niebytu dodatkowo dwóch posłów?

Jarosław Gowin: - Nikt nikogo nigdzie nie ciągnie. Każdy z nas podjął suwerenną decyzję. Politycznym samobójstwem jest popieranie propozycji Ministerstwa Finansów. Przecież likwidacja progów ostrożnościowych to otwarcie drogi do nieodpowiedzialnego zadłużania Polski przez kolejne ekipy rządowe.

>>> Czołowi politycy to lenie. Dowód: Niesiołowski ma jedną interpelację, Macierewicz - trzy

 

- Na wielogłos i przekonywanie do swoich wizji jest czas przed głosowaniem, ale wyznacznikiem skuteczności partii zasiadających w parlamencie jest liczba jednomyślnych decyzji w trakcie głosowań. Porządek musi być, czyż nie?

- Problem polega na tym, że w sprawie tak żywotnie ważnej dla milionów Polaków jak budżet, rząd w ogóle nie próbował przekonywać klubów parlamentarnych. Zostaliśmy zaskoczeni propozycjami, które są całkowicie sprzeczne z programem Platformy. Nie przedstawiono nam żadnych argumentów, nie przedstawiono żadnych wyliczeń. Pretensje o nieodpowiedzialność można mieć w tej sprawie do ministra finansów.

- Nawołuje pan do tego, aby Platforma wróciła do korzeni. Ale może rzeczywistość się zmieniła i postulowany przez pana powrót jest odczytywany przez członków partii jako krok wstecz. W takim razie dąży pan do niemożliwego - chce pan namówić potulnego pieska, żeby stał się wilkiem...

- Czasami prorocy wołają na puszczy. Myślę, że Donald Tusk właśnie dlatego unika debaty ze mną, bo wie, że to ja mam rację, krytykując jego propozycje gospodarcze.

- Cały czas pan wierzy, że pokona Donalda Tuska w wyborach na szefa partii?

- Startuję po to, aby wygrać te wybory, a następnie zmienić politykę. Platforma zawsze była partią wysokich standardów i odpowiedzialności gospodarczej. Niestety, ostatnie propozycje premiera i ministra finansów są sprzeczne z interesem Polski.

- Aż tak źle?

- One pozwalają rządowi kupić trochę czasu, ale w sposób bardzo kosztowny. Natomiast na dłuższą metę na pewno stanowią zagrożenie dla gospodarki.

- Czy po zwycięstwie będzie pan rozliczał koleżanki i kolegów zapatrzonych w Tuska i tych wszystkich, którzy dowcipkują na temat pana ambicji?

- Każdy ma prawo do krytyki. Platforma jest partią wewnętrznie pluralistyczną - akceptuję to, że nie wszyscy się ze mną zgadzają.

- Coś mi się zdaje, że pan bardziej kocha Platformę niż Platforma pana.

- Kocham Polskę.