"Super Express": - Prawo i Sprawiedliwość w ostatnim czasie odbiło w sondażach, przedstawiciele partii rządzącej mówią o sukcesie, jakim była wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa. Czar prysł po przedstawieniu pomysłu opłaty paliwowej. Co PiS chce ugrać, wprowadzając tak kontrowersyjny podatek?
Jarosław Flis: - Przede wszystkim chodzi tu o kasę. Nie o profity bądź straty polityczne, ale o załatanie strat w budżecie państwa. Opłata paliwowa, choć niepopularna, jest tu zapewne niezbędna.
- Ale przecież politycy mówią o najlepszej koniunkturze od lat, więc po co podwyżki?
- Nie jestem ekonomistą. Jednak na całym świecie rządzący politycy zawsze mówią, że budżet dopina się świetnie, sytuacja ekonomiczna za ich rządów jest doskonała. A potem często zdarza się, że trzeba szukać oszczędności i łatać budżetowe dziury. Być może tak jest i w tej sytuacji. Poza tym bywa tak, że ogólna sytuacja w budżecie jest zadowalająca, ale w jakimś segmencie środków tych brakuje - na przykład na budowę dróg. I trzeba tych środków szukać poza budżetem.
- Są opinie, że przeznaczenie tych środków na drogi powiatowe i gminne ma pomóc w kampanii samorządowej.
- Według wstępnego projektu pieniądze z powołanego funduszu dróg lokalnych mają być poza gestią samorządu. Jeżeli tak jest, faktycznie partia rządząca może wykorzystać powstanie nowych dróg do autopromocji. To jednak działanie dość ryzykowne. Pamiętajmy, że samorządowcy Platformy również dużo budowali, a jednak nie przyczyniło się to jakoś wybitnie do ich reelekcji.
- To wróćmy do kluczowego pytania - po co partia rządząca akurat teraz, gdy miała dobre wyniki, forsuje tak niepopularne rozwiązanie?
- Przyczyn może być wiele. Pamiętajmy, że opłata paliwowa nie jest jedyną kontrowersyjną ustawą, którą zajmował się ostatnio Sejm. Być może przedstawiciele partii rządzącej uznali, że właśnie teraz należy przeforsować wszystkie niepopularne decyzje, czyli opłatę paliwową, zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa czy reformę sądów powszechnych. Może też politycy PiS po zadyszce wiosennej, gdy po brukselskiej szarży w sprawie wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej sondaże mocno poszły w dół, teraz, gdy znów sytuacja partii się poprawiła, uznali, że należy przypuścić ofensywę. Tak czy inaczej taktyka PiS jest bardzo ryzykowna.
- Dlaczego?
- Pamiętajmy, że PO też robiła różne rzeczy w przekonaniu, że ludzie o tym zapomną. I owszem - początkowo zapomnieli. Jednak po ujawnieniu słynnych nagrań z afery taśmowej przypomnieli sobie i to ze zdwojoną siłą. Tu może być podobnie.
ZOBACZ: Poseł Nowoczesnej: „Niech PiS wprowadzi podatek od kłamstwa wyborczego!”