Piotr Skwieciński: Jarosław Kaczyński zrobi z partii skansen

2010-08-09 20:30

Czy prezes PiS Jarosław Kaczyński spycha swoją partię na polityczny margines? A może jest tylko wierny prawdzie i zachowuje się dumnie wobec swoich wrogów?

"Super Express": - "Wierutne, odrażające bzdury", "hiperoportunizm" - to określenia Jarosława Kaczyńskiego pod adresem krytycznego wobec niego redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Pawła Lisickiego. Jak pan to odebrał?

Piotr Skwieciński: - Z przykrością. Prezes PiS nie rozumie tego, że można być przeciw polityce Platformy, a jednocześnie krytycznym wobec PiS. Trudno mu zrozumieć i zaakceptować to, że ktoś może mieć inny od niego stosunek do pewnych kwestii. Nawet jeśli w ogólności ma poglądy mu bliskie. Z Jarosławem Kaczyńskim trzeba się zgadzać w 100 procentach. Niestety, ważniejsze jest dla niego 10 proc. różnicy niż 90 proc. zbieżności. W jego oczach te 10 proc. jest dyskwalifikujące. Ta cecha prezesa PiS nigdy nie ułatwiała politykom współpracy z nim. Dziś ze względów psychologicznych dochodzi ona do głosu bardziej niż kiedyś.

- Czy "Rzeczpospolita" zmieni jakoś swą linię pod wpływem krytyki prezesa PiS?

- Nie sądzę, by pod względem ostrości tekstów doszło do jakiejś radykalnej zmiany linii naszej gazety w porównaniu do dotychczasowej. Teksty krytyczne pod adresem aktualnej linii PiS ukazywały się u nas zawsze. Nie tylko pisane przez autorów zewnętrznych, ale i przez nas samych. W tym sensie nie doszło teraz do jakiejś jakościowej zmiany linii. Zmiany nastąpiły w samym Kaczyńskim. Po pierwsze, pod wpływem swych przeżyć stał się bardziej wyczulony na krytykę. Po drugie, sprawy krzyża i tragedii smoleńskiej dotykają tego, co najbardziej przeżywa. Stąd tak ostra reakcja z jego strony.

- Zaprzysiężenie Bronisława Komorowskiego, na którym się nie pojawił, też było dla niego draż-liwe?

- Myślę, że tak. Dla niego nie jest to żadne święto demokracji. Mogło się odbyć tylko dlatego, że zginął jego brat. Rozumiem więc na poziomie czysto ludzkim, że powodują nim emocje. Natomiast z punktu widzenia politycznego brak uczestnictwa w zaprzysiężeniu to błąd. To tylko potwierdza wizerunek Kaczyńskiego nieprzejednanego, zwracającego się wyłącznie do tych najbardziej mu oddanych.

- Zakładając kontynuowanie obecnego kursu, jaka przyszłość polityczna czeka prezesa PiS?

- Dziś abdykuje on z funkcji polityka pragnącego wpływać na los kraju. Jego celem nie jest zmienianie kraju i politykowanie, ale realizacja najwyższych wartości, dawanie świadectwa prawdzie - tak jak on ją rozumie. Niektóre rzeczy, które teraz wypowiada, ocierają się o teorie spiskowe. Szukanie modus vivendi z obecną rzeczywistością polityczną jawi się mu natomiast chyba jako coś nagannego. Zupełnie inaczej było w czasie kampanii, gdy podejmował wyzwania współczesności, kierując partię w stronę centrum politycznego. Obecny zwrot może go zaprowadzić do zakątka politycznego, z którego już nie wyjdzie. Jak tak dalej pójdzie, PiS może skończyć jako partia skansen.

Piotr Skwieciński

Publicysta dziennika "Rzeczpospolita"