"Super Express": - W poniedziałek posłowie PiS złożyli projekt ustawy, który utrzymuje kwotę wolną od podatku na dotychczasowym poziomie. I to mimo zapowiedzi zarówno Andrzeja Dudy i Beaty Szydło z kampanii wyborczej, jak i zapewnień z exposé pani premier, że w ciągu stu dni kwota ta zostanie podniesiona. Czemu łamiecie swoje obietnice?
Janusz Szewczak: - Musi pan pytać tych, którzy podjęli tę inicjatywę.
- Rozmawiam z wiceszefem komisji finansów.
- Ja akurat jestem zwolennikiem podniesienia kwoty wolnej od podatku.
- To czemu koledzy mają inne zdanie?
- Musi ich pan zapytać czemu. Ja uważam, że podniesienie kwoty wolnej od podatku jest dobrym rozwiązaniem, bo te pieniądze, które ludziom zostawimy, i tak wracają do gospodarki i budżetu państwa. Nie udało się podnieść kwoty do wysokości 8 tys. zł, jak było o tym mówione, co może być pewnym problemem. Niemniej można było spróbować podnieść kwotę wolną o niewielkie pieniądze, choćby 1000 zł.
ZOBACZ: PiS łamie swoją obietnicę wyborczą i zamraża kwotę wolną od podatku [WIDEO]
- Czemu PiS nie zdobył się nawet na to? Czyżby niewesoła sytuacja budżetowa zmusiła do wycofania się z tej obietnicy?
- Wiele czynników może mieć tu znaczenie. Z jednej strony mamy poważne tematy w postaci wydatków socjalnych. Z drugiej - podwyższenie kwoty wolnej od podatku poskutkowałoby obniżeniem dochodów samorządów. Jednocześnie trwają prace nad wprowadzeniem jednolitego podatku, co będzie sporą reformą. Oczywiście, mamy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.
- Owszem, uznał, że "obowiązkiem państwa jest pozostawienie dochodu podatnikowi bez obciążania go podatkiem w zakresie, w jakim jest to niezbędne do stworzenia minimalnych warunków godnej egzystencji człowieka". Krótko mówiąc, tak niska kwota wolna jest niesprawiedliwa, zwłaszcza wobec osób mniej majętnych.
- Zgadzam się, że jest ona skandalicznie niska, ale jednocześnie można powiedzieć, że lepiej późno niż wcale. Zwiększanie kwoty wolnej jest kierunkiem właściwym, choć rozumiem trudność techniczną, że budżet jest dokładnie policzony. Mamy prawie 30 mld zł na wydatki socjalne, więc pewnie nie wszystko uda się zrobić naraz. Niemniej podniesienie kwoty wolnej od podatku ma szansę realnie się spełnić w 2018 roku.
- Widzę, że PiS - jak każda partia - w kampanii wyborczej mówił wierszem, a kiedy już objął władzę, zaczął mówić prozą, dostrzegając realne trudności w realizacji swoich obietnic.
- Niech pan się przyjrzy obietnicom Donalda Tuska.
- Było, minęło. Jego już nie ma. PO też nie. To wy wygraliście wybory, to wy macie pełnię władzy i to was teraz rozliczamy.
- Bardzo słusznie. Jeśli więc mnie pan pyta o kwotę wolną od podatku, to jestem gorącym orędownikiem jej podniesienia.
- Między byciem zwolennikiem jakiegoś rozwiązania a wprowadzaniem go w życie jest przepaść. PiS nie straci na tym, że jednej z kluczowych obietnic nie zamierza na razie spełniać?
- Podejrzewam, że najbardziej będą nam to wypominali ci, którzy mieli szansę coś w tej materii zdziałać, a przez osiem lat nie zrobili nic. Nie robi to na mnie wrażenia. Po prostu trzeba znaleźć na to pieniądze, a przesunięcie czasowe może zaowocować optymalnym rozwiązaniem.