"Super Express": - To koniec przyszłego gazowego eldorado w Polsce?
Janusz Steinhoff: - Nie wpadałem w totalną euforię przed rokiem, ale nie wpadałbym też w pesymizm, jaki słyszę dziś. Wciąż nie wiemy, jakie są zasoby tego gazu, jak kosztowne będzie wydobycie, jak szczelinować pokłady.
- Trzy firmy zapowiedziały jednak, że wycofują się z tych badań. Dlaczego?
- Trzy powody. Letarg prawny, osłabienie wiarygodności państwa ustawą o KGHM, a także wyniki pierwszych badań. Poszukiwanie kopalin jest bardzo drogie. Jeden odwiert ze szczelinowaniem to kilkanaście milionów dolarów. To biznes wysokiego ryzyka, z takiego odwiertu może nic nie wyjść. Polskie podmioty, nawet te największe, nie są w stanie tego ryzyka ponieść. PGNiG, Orlen czy PGE to nie giganci jak Exxon Mobile czy Marathon Oil. Są za słabe kapitałowo na takie ryzyko. Rząd powinien więc przyciągać tych, którzy ryzyko poniosą, a nie dorzucać jeszcze ryzyko regulacyjne!
- Czyli?
- Firmy, inwestując, nie wiedzą, na jakich zasadach będą mogły wydobywać gaz, jeżeli go znajdą. Nie wiedzą, jaki będzie podział własności, jaki podatek zapłacą. To są proste pytania. Brak odpowiedzi na nie ze strony rządu stawia Polskę w roli niepoważnego kraju. Kto w takiej sytuacji wyłoży kolejne setki milionów. Tym bardziej że państwo osłabiło swoją wiarygodność przy okazji KGHM.
- Dlaczego osłabiło? Chodzi o ustawę...
- O wydobyciu miedzi i srebra, którą napisano na kolanie, by szybko załatać budżet, przepychając ją ekspresowo przez Sejm. Obciążono KGHM podatkiem, który czyni firmę mniej konkurencyjną niż 95 proc. jej konkurencji. Co więcej, zapowiedziano, że taka ustawa pojawi się przy węglowodorach. Owcę trzeba strzyc, a nie ją zabijać. Polska sama postawiła się w rzędzie krajów niepoważnych. W dodatku politycy zaczęli już dzielić skórę na niedźwiedziu. Platforma zapisała w swoim programie, że z dochodów z gazu stworzy system emerytalny. To było, delikatnie mówiąc, zaskakujące.
Janusz Steinhoff
Były wicepremier i minister gospodarki