"Super Express": - Nie jest tajemnicą, że rodzenie dzieci w Polsce to duże wyzwanie. Państwo niespecjalnie pomaga w podjęciu decyzji o rodzicielstwie. W innych krajach o to łatwiej?
Janusz Śniadek: - Jakiekolwiek porównania z innymi krajami europejskimi, nie tylko ze Skandynawią, ale nawet z tymi z naszego regionu, jak Węgry, pokazują, że Polska jest w absolutnym ogonie, jeśli chodzi o politykę prorodzinną. Nie zmienią tego żadne PR-owskie zagrywki, ponieważ wszystkie działania podejmowane przez rząd są jedynie pozorne. Rzeczywistość, w której młodzi Polacy próbują założyć rodzinę, dostarcza na to aż nadto dowodów.
- Problem leży w braku spójnej polityki prorodzinnej?
- Wszelkie dodatkowe świadczenia to rzeczy złudne. Wszystkie badania potwierdzają, że jednym z podstawowych motywów, którymi kierują się młodzi ludzie, podejmując decyzję o rodzicielstwie, jest bezpieczeństwo ekonomiczne. Chodzi więc o stałość zatrudnienia, a co za tym idzie, gwarancję stałego źródła dochodu. To fundament wszelkiej polityki prorodzinnej.
- W czasach, kiedy większość młodych zatrudniona jest na umowy śmieciowe, tego fundamentu wyraźnie brakuje...
- Wszyscy, którzy poważnie myślą o skutecznej polityce prorodzinnej, powinni zacząć od tworzenia skutecznej polityki prozatrudnieniowej i takiego skonstruowania rynku pracy, by młodzi pracownicy funkcjonowali na nim bez strachu, że w każdej chwili mogą zostać zwolnieni bez mrugnięcia okiem. Dziś uelastycznienie rynku pracy nie buduje poczucia bezpieczeństwa. Trzeba to w końcu zmienić.
Janusz Śniadek
Poseł PiS. Były przewodniczący Solidarności