"Super Express": - W 27. rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki Solidarność wezwała do "obrony wartości, w imię których zginął". Są zagrożone?
Janusz Śniadek: - Nauczanie ks. Jerzego jest dziś tak samo ważne jak wtedy, gdy został zamordowany. Może nawet bardziej, gdyż nasza rzeczywistość jest dziś bardziej skomplikowana niż czasy komunistycznej opresji. Wtedy wszystko było czarno-białe. Dziś zrobiła nam się polityczna i społeczna wieża Babel. A ksiądz Jerzy mówił, żeby stać po stronie prawdy.
- Dlaczego próbę usunięcia krzyża z sali Sejmu odbieracie jako zamach na te wartości?
- Ta prawda to choćby zgodność słów z czynami. Gdyby zacząć dziś weryfikować prawdziwość słów wielu polityków w ten sposób, wielu nie przeszłoby tej próby. Solidarność rodziła się przecież z portretami papieża i Matki Boskiej. Prawo do obecności krzyża było jednym z przesłań Sierpnia 80. I dziś bardzo smutne i symboliczne jest to, że ktoś chce usunąć z Sejmu krzyż podarowany politykom przez matkę ks. Popiełuszki. Mamy sytuację, w której wrogowie, bo nawet już nie przeciwnicy chrześcijaństwa, ani na chwilę nie składają broni. Jan Paweł II pytał, co zrobimy z wolnością. Dziś wrogowie krzyża jej nadużywają.
- Oni twierdzą, że robią to, gdyż przysługuje im też wolność od obecności symboli religijnych. Nie chcą delegalizacji religii jako takiej...
- Mamy demokrację i nikt przecież nie narzuca im wiary. Polska jako kraj to nie tylko miejsce na mapie. To także system wartości i tożsamość. Od chrztu Polski w 966 roku. Pięknie wyrażał to Mickiewicz, pisząc "tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem". Żądanie usunięcia krzyża z miejsc publicznych dziwi także, jeżeli porównamy się z wieloma krajami, dla których wiara była ważna.
- Dla Francji kiedyś była ważna, a dziś mają wręcz histerię na tym punkcie...
- We Francji tak, ale już w Izraelu nikt przecież nie żąda usunięcia gwiazdy Dawida z flagi narodowej, choć dla wyznawców judaizmu to też jakiś symbol. Nikt nie postuluje też doklejania tam symboli innych wyznań. Podobnie jak półksiężyca z wielu innych flag. A przecież też żyją tam ludzie innych narodowości, wyznań bądź niewierzący. I nikomu to nie przeszkadza. Wrogowie krzyża zapominają, że demokracja polega też na poszanowaniu czyichś uczuć religijnych. Mam jednak wrażenie, że w tej kłótni wcale nie chodzi o spór ideologiczny, o sam krzyż...
- Skoro nie ideologiczny, to właściwie jaki?
- Mam poczucie, że cały ten spór o krzyż, który wybuchł jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu, jest sprytnym odwracaniem uwagi opinii publicznej od dużo ważniejszych problemów. Od sytuacji budżetowej, biedy, długu publicznego i wielu innych kwestii. Wrzuca się temat "krzyż" i już jest awantura. Bywały Sejmy bardziej lewicowe i nie było to problemem.
- Temat wrzuca Ruch Palikota, który mógłby też być zainteresowany sytuacją budżetową, biedą... Sugeruje pan, że Janusz Palikot nadal umawia swoje akcje z Donaldem Tuskiem?
- Kiedy pan patrzy na tę najnowszą akcję Palikota, to jest pan przekonany, że wynika ona z autentycznych emocji? Nie mam oczywiście żadnych dowodów na to, że nadal się umawiają. Sam Palikot mówił jednak, że uzgadniał z premierem swoje ataki na prezydenta Kaczyńskiego. Czemu miałby nie uzgadniać i tego? Jeszcze jako szef Solidarności zwracałem uwagę na to, że kiedy zgłaszaliśmy postulaty ważne dla praw pracowniczych, to starano się odwracać uwagę od tego tematu jakimiś spektakularnymi akcjami.
Janusz Śniadek
Były szef Solidarności, poseł PiS