Chodzi o luksusowy zegarek szwajcarskiej firmy Breitling. Poseł, jak przyznaje w rozmowie z "Super Expressem", kupił go siedem lat temu w Genewie. - Nie pamiętam ile wtedy kosztował, kupowałem go w euro - mówi nam Palikot. Obecnie wycenia go na 14 tys. złotych.
Przez lata polityk nie wpisywał czasomierza do oświadczeń majątkowych. A powinien to robić co roku. Zreflektował się dopiero 16 kwietnia, czyli dwa tygodnie temu. Wtedy do sekretariatu marszałka Sejmu wpłynęła korekta oświadczeń majątkowych podpisana przez Palikota. Dotyczy ona oświadczeń z lat 2008-2012. Lider Twojego Ruchu tłumaczy, że niewpisanie zegarka było niezamierzone i wynikało z przeoczenia.
Przeczytaj: Poseł PALIKOTA POSZEDŁ DO WIĘZIENIA... walczyć o głosy
- W rubryce "składniki mienia ruchomego" wpisywałem obrazy, meble o wartości 3,5 miliona złotych. Sądziłem, że zegarek również w tych rzeczach się zawiera. Jak tylko się dowiedziałem, że trzeba go wpisać, zrobiłem korektę. Ja tego zegarka przez długi czas nie używałem, nosiłem inne - mówi nam Palikot.
Teraz jego niespójnymi wyjaśnieniami zajmie się CBA. - Agenci Biura przeanalizują i zweryfikują te informacje - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. Zgodnie z prawem, posłowie mają obowiązek wpisywania drogocennych rzeczy powyżej 10 tys. zł do oświadczenia majątkowego. Za zatajenie lub podanie nieprawdy grozi do 3 lat więzienia.