"Super Express": - Czuje się pan współodpowiedzialny za to, do czego doszło w Łodzi?
Janusz Palikot: - W ostatnich miesiącach otrzymywałem pogróżki, życzenia śmierci. Zdecydowałem się nawet spisać testament i zwiększyć ochronę. Ta tragedia równie dobrze mogła dosięgnąć mnie lub kogoś z PO. Przez teatr nienawiści, który zbudował w Polsce Kaczyński.
Przeczytaj koniecznie: Kaczyński, Palikot, Rydzyk, Tusk - Oni są winni tragedii w Łodzi
- Nie wchodząc w dyskusję, kto go zbudował, nie ma wątpliwości, kto był w nim jedną z gwiazd.
- Owszem, daliśmy się wciągnąć w tę grę, podkręcając emocje. I nie było to właściwe. Podkreślmy jednak, że były to reakcje na Kaczyńskiego zajmującego się głównie budowaniem niepokoju. Teraz, zamiast pojechać do Łodzi i pomodlić za ofiary, robi konferencję, na której wytyka palcami winnych. To pokazuje, że dla niego każda śmierć jest pretekstem do zbijania kapitału politycznego. Ja nie chcę tego robić i wyrażając współczucie rodzinom ofiar, pragnę, byśmy przestali nieustannie rozmawiać z trupami.
- Nie chce pan tego robić i wskazuje jako winnego Jarosława Kaczyńskiego, tak jak on wskazuje Tuska.
- Mamy zamach w Łodzi, kilka dni temu syn byłego wiceministra z rządu Kaczyńskiego zabił ojca, pół roku temu zginął w katastrofie jego brat Lech Kaczyński. Ten człowiek niesie ze sobą śmierć!
- Przy okazji tego morderstwa przypomniano pańską wypowiedź o zabiciu i wypatroszeniu Jarosława Kaczyńskiego...
- Ależ to padło w programie kabaretowym Majewskiego. Traktowanie tego jako komentarza politycznego to zła wola i brak rzetelności. Może nawet podłość, nawoływanie do zemsty i napaści na Janusza Palikota.
Patrz też: Ryszard C. morderca z Łodzi: Gdy zabijałem wiedziałem, co robię
- Przeczytałem dziś pańską reakcję na wydarzenia z Łodzi i osłupiałem. Krytykuje pan Platformę i PiS za podgrzewanie emocji, eskalację nienawiści. Przecież grał pan w tym pierwsze skrzypce! Stawanie dziś z boku i krytyka to skrajny cynizm.
- Była pewna dynamika wytworzona między PO i PiS i niewątpliwie brałem w tym udział. Nawet wiodłem prym. Jednym z powodów mojego odejścia z Platformy było uświadomienie sobie, że ta dynamika jest czymś bezsensownym. PiS był siewcą zła, ale PO brała w tym złu udział. I dlatego stoję z boku, mówiąc, że Kaczyński i Tusk nie są w stanie wyjść z tego sposobu uprawiania polityki.
- A pan jest w stanie?
- Nie zrzucam z siebie odpowiedzialności na nikogo. Wielu brało w tym udział, łącznie z Palikotem sprzed paru miesięcy. Od 2 października wypowiadam się i funkcjonuję inaczej...
- Rzucając teksty o tym, że Kaczyński niesie śmierć i tańczy nad zwłokami?
- To jest reakcja oburzenia na budowanie kapitału politycznego na trupach. Niepotrzebnie dałem się sprowokować i apeluję, by zachować spokój.
- Od chwili zabójstwa słyszę o winie Jarosława Kaczyńskiego. Miesiąc bądź dwa takiego gadania i będę przekonany, że zamachu dokonano w biurze Platformy, a podżegało do niego PiS.
- Wszyscy powinniśmy sami uderzyć się w piersi. Dopiero z tym zastrzeżeniem wskazuję na Kaczyńskiego. Obiektywnie rzecz biorąc, Barbara Blida popełniła samobójstwo w jakimś sensie w podobnych okolicznościach...
- W dość dalekim sensie. Sprawę jej samobójstwa wciąż bada prokuratura. Tu mamy człowieka krzyczącego, że chciał zabić Kaczyńskiego i nienawidzi PiS.
- Ale jest coś z klimatu stworzonego przez tandem Ziobro - Kaczyński. W 2007 r. stracili zdolność przyciągania uwagi tymi metodami, ale tragedia 10 kwietnia pozwoliła im na powrót do tych metod. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie uważa, że zamach w Łodzi był spiskiem, że ktoś z PO inspirował tego człowieka do zabójstwa. Tacy ludzie się zdarzają. Kaczyński powinien zmienić język, bo to, co robi, ta teatralizacja, prowadzi do tragedii. I pan pewnie powie teraz, że ja, Kutz czy Niesiołowski w tym uczestniczymy.
- Skoro pan prosi...
- I wielu ludzi uczestniczy, łącznie z Sikorskim i Tuskiem. Ale to nie my kreujemy atmosferę, mówiąc o spisku Tuska i Putina. O tym, że Tusk ma krew na rękach. Pierwszy był Jarosław.
- W sprawie krwi na rękach Lecha Kaczyńskiego pierwszy był pan.
- Tak, bo jakoś trzeba na tę aberrację reagować. Oczywiście skutki są mierne, bo prezes PiS nie przyjmuje żadnych argumentów. I dziś poseł Macierewicz mówi o planie, nawet spisku. Gdyby kierować się tym tokiem myślenia, mógłbym powiedzieć, że ludzie Kaczyńskiego namówili zabójcę do ataku w Łodzi, bo w ten sposób wzbudzają sympatię i współczucie dla PiS i jego prezesa. Właśnie takimi metodami prowadzi się do tragedii.
Janusz Palikot
Szef partii Ruch Poparcia Palikota, były poseł Platformy Obywatelskiej