Sprawa Janusza Palikota
W poniedziałek 27 stycznia 2025 roku Janusz Palikot wyszedł z aresztu śledczego we Wrocławiu. Wyjście na wolność było możliwe za kaucją 2 mln zł. Były poseł i biznesmen jest podejrzany o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln złotych. Janusz Palikot w areszcie spędził cztery miesiące. Znany polityk i przedsiębiorca po wyjściu na wolność stwierdził, że jest "bardzo szczęśliwym człowiekiem" i wyliczył, iż spędził 120 dni na "trzech metrach kwadratowych i 23 godzinach na dobę bez możliwości wyjścia". - W celi monitorowanej, czyli co pół godziny kamera rejestruje, co robię - dodał od razu po wyjściu na wolność. Warunki panujące w areszcie były "poniżej wszelkiej krytyki". Palikot wskazywał m.in. na ograniczony dostęp do wody, brud. Za to pozytywnie wypowiedział się na temat służby więziennej. - Ludzie są bardzo dobrzy, strażnicy, specjaliści, wychowawca, psycholog są zaskakująco sensowni, z nimi można byłoby można zrobić nowoczesną służbę więzienniczą, a nie to dziadostwo, w którym tkwimy. Celę dla Zbyszka Ziobry w każdym razie zwalniam - powiedział.
Palikot na wolności
Jak dodał Palikot, okres spędzony w areszcie to "egzystencjalnie krytyczny" czas. - Mimo że miałem tylko 10 minut, raz na dwa tygodnie, do połączenia z dziećmi, doświadczyłem od niej takiej miłości, jakiej nie doświadczyłem na wolności. To taki paradoks tej sytuacji: człowiek spędza czasem wakacje, a nigdy w głosie, jak ktoś z drugiej strony dzwoni, nie ma takiej miłości - mówił. I stwierdził, że "w sumie każdemu poleca krótką wizytę w więzieniu, żeby usłyszeć, jak ci, co kochają, zadzwonią wzruszeni". - Bez ich wysiłku, zbierania pieniędzy, których ja teraz nie mam, w ogóle bym nie wyszedł - stwierdził, dziękując przy tym swoim adwokatom.
- Nigdy nie zwątpili, że jestem niewinny. Człowiek oskarżony, pomówiony, zhejtowany, poniżony, potrzebuje czegoś takiego, a w zasadzie jedyni ludzie, z którymi ma się kontakt, to są adwokaci. Adwokat robi swoją robotę - czy wierzy, czy nie wierzy w niewinność, ale jeśli wierzy w niewinność, da się wytrzymać nawet najgorsze warunki - ocenił.
Palikot powiedział też, że wsparcia udzielili mu "najwięksi twórcy kultury" w Polsce. - Jeżeli są jacyś Polacy znani na całym świecie - nie wymienię ich nazwisk, bo nie wiem, czy by chcieli - to udzielili mi rękojmi przed sądem, żeby mnie zwolnić, przesyłali pozdrowienia i życzenia - zapewniał.
Palikot podkreślił: - Jestem człowiekiem nie tylko niewinnym, co udowodnię w następnych postępowaniach - będę żądał odszkodowania w tych sprawach. Polityk i biznesmen zaznaczył, że przedstawione mu zarzuty są "bezpodstawne", a w całej sprawie trzeba m.in. "zbadać rolę Komisji Nadzoru Finansowego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego". - Nie padło ani razu, że była piramida finansowa, nie ma takiego zarzutu. Nie ma żadnego dowodu, że się wzbogaciłem - przeciwnie, zbiedniałem. Straciłem majątek, nie mam domu - wyliczał.