- Skąd zatem taka decyzja?
- Być może motywacją są przemiany społeczno-obyczajowe wyraźnie widoczne w ostatnim czasie w polskim życiu publicznym. Pojawiają się coraz silniejsze tendencje antyklerykalne i sekularyzacyjne. Coraz częściej słyszymy głosy przeciwko zachłanności materialnej księży. W rezultacie Kościół postanowił zejść z tej linii zarzutów. Chce pokazać, że nie nadużywa swej pozycji w państwie, a odpowiedzialnymi za swe utrzymanie czyni tylko i wyłącznie wiernych. To propozycja kompromisowa. Po prostu część podatku - i tak już płaconego - możemy przenieść na Kościół.
- Są jednak głosy, że to sprytny ruch, na którym Kościół zyskać może nawet 500 milionów zł. Sprytny, bo pozornie zgodny z postulatami antyklerykałów. Chcieliście? To macie...
- W Polsce najwyższe podatki płacą ci raczej słabo związani z Kościołem i mogą nie chcieć przekazywać mu części swego dochodu. Natomiast najwierniejsi uczestnicy wspólnoty kościelnej albo w ogóle nie płacą podatku dochodowego, jak ludność rolnicza z KRUS, albo płacą podatki nieporównanie mniejsze niż wielkomiejska klasa średnia. Kalkulacje na wzrost dochodów Kościoła w stosunku do dotychczasowych są więc niepewne. W myśl nowego rozwiązania Kościół nie wie, od kogo ani jak dużo będzie dostawał. To ryzyko, ale i odwaga.
Prof. Janusz Majcherek
Socjolog, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie