Na temat pierwszego napisałem: "Dawniej światem rządziły kobiety - bo ten rządzi przyszłością, kto wychowuje dzieci. Dziś matki wygnano z domów do pracy, a dzieci wychowywane są w reżymowych przedszkolach i szkołach według życzenia polityków" - na co odpowiedział mi p. Karol Falkowski, powielając stereotypy:
"Panie Januszu, nie każda matka ma ochotę wedle Pańskiego życzenia siedzieć w domu i nic kompletnie ze swoim życiem poza tym nie robić. Kobiety również lubią spełniać się zawodowo i czynnie uczestniczyć w życiu społecznym. Nie są męskimi niewolnicami".
Odpowiadam - i tę odpowiedź chcę upowszechnić: (1) Ja nie pisałem NIC o moich życzeniach; (2) Ogromna większość kobiet nie chce targać skrzynek w markecie ani przybijać w biurze pieczątek pod komendą szefa, czyli być męskimi niewolnicami; wolą być paniami domu, na którego utrzymanie zasuwa wybrany przez nią niewolnik; (3) Kto bardziej spełnia się zawodowo: kobieta, która fachowo wychowała trójkę dzieci, rozwijając się przy tym umysłowo (bo dzieci rosną i zmieniają się), czy księgowa, która sporządziła w życiu 5634 bilanse firmy? (4) Która kobieta może czynnie uczestniczyć w życiu społecznym: ta, która po wyprawieniu męża do pracy i dzieci do szkół, robi zakupy, szykuje obiad i ma siedem godzin dla siebie, a potem organizuje życie towarzyskie w sąsiedztwie i swojej gminie, czy ta, która zasuwa 8 h w pracy, a potem w panice stara się jakoś pełnić rolę matki? (5) Nie mam nic przeciwko temu, by kobieta zasuwała nawet na czterech etatach, jeśli ma ochotę - natomiast jestem przeciwny (a) zmuszaniu jej do tego ekonomicznie (np. podatki od jej męża, dofinansowywane żłobki i miejska komunikacja), (b) powtarzaniu kobietom starego socjalistycznego hasła "ARBEIT MACHT FREI" i przekonywaniu w reżymowych mediach, że tylko kobieta harująca jak oślica poza domem jest warta szacunku.
Zdumiewające, że lewacy twierdzący, że kapitaliści wyzyskują ludzi pracy chcą jednocześnie, by również kobiety były przez nich wyzyskiwane!
A co do Dnia Dziecka: sufrażystki twierdziły, że jeśli kobiety nie będą miały prawa głosu, to będą "wyzyskiwane". Otóż dzieci nie mają prawa głosu - a jakoś nie widzę, by z tego powodu były wyzyskiwane i krzywdzone!
Jednak w Holandii mężczyźni do niedawna mieli w wyborach do Senatu dodatkowe głosy za posiadane dzieci i to jest jakimś rozwiązaniem. Nieprawdaż?
Zobacz: Tomasz Walczak: Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi