„Super Express”: - Największym zaskoczeniem politycznym roku 2011 byłoby...
Janusz Korwin-Mikke: - Wejście z dużym poparciem do Sejmu UPR oraz UP lub PPS. Pozostałe partie prawie niczym się nie różnią i jakakolwiek konfiguracja w tym zbiorze nie będzie dla mnie zaskoczeniem. Rolę PPS i UP mógłby przejąć Palikot, który wyraźnie ustawił się w funkcji lewicowego odwodu.
Kiedy miałoby do tego dojść?
Gdy skończy się monopol PO i PiS, czyli wraz z załamaniem systemu funduszy emerytalnych. Proces ten obserwujemy obecnie w całej Europie, a u nas nastąpi może jeszcze nie w przyszłym, ale w 2012 roku na pewno. Emeryci przypomną sobie wtedy, kto miał rację. To będzie polityczne trzęsienie ziemi.
A jeśli go nie będzie, to co - emerytura polityczna?
Już raz poszedłem na emeryturę i nic dobrego dla Polski z tego nie wynikło. Dziś w Wielkiej Brytanii poparcie dla pani Thatcher jest większe, niż było za jej rządów. Ludzie mają dość socjalizmu. Wie pan, kropla drąży skałę i może kiedyś ludzi naprawdę odrzucą socjalizm.
Jak będzie się sprawował prezydent Komorowski?
To bardzo dobry prezydent na spokojne czasy. Wszędzie się pojawia, uśmiecha i łagodzi spory. Ale to nie jest przywódca kraju na czas trzęsienia ziemi. Temu wyzwaniu nie podoła.
Poprawią się standardy polskiej polityki?
Pogorszą się. To wynika z natury demokracji. Tu każdy rząd jest gorszy od poprzedniego. Za PRL standardy szły w górę wraz z kolejnymi przywódcami.
Widzi pan perspektywy dla partii wolnorynkowej?
Ma ona wielu zwolenników. Tylko, że albo oni nie głosują, albo uciekają tam, gdzie jest wolny rynek - do Singapuru, Malezji, Chin.
Janusz Korwin-Mikke
Założyciel i wieloletni prezes Unii Polityki Realnej, obecnie prezes „Wolności i Praworządności”