Katoliccy publicyści muszą zrozumieć: wierni i tak nie pokochają czeredy „kochających inaczej”. Zresztą do katolików można dotrzeć w kościele, przez prasę lub inne media katolickie. Istnieją jednak w Polsce ludzie nie będący katolikami. Przede wszystkim: młodzież zrażona do Kościoła wskutek wprowadzenia do szkół nauki religii (ostrzegałem przed tym 30 lat temu!!). I ci ludzie po informacji, że Kościół Rzymsko-katolicki coś zwalcza, odruchowo zaczynają na to coś patrzeć przychylnie.
Przecież ateiście, deiście czy protestantowi dokładnie tak samo, jak katolikowi robi się niedobrze, gdy pomyśli o tych (tfu!) „gejach” i nie podoba im się, gdy tulipan tulipana publicznie. Nawet p.Jerzy Urban powiedział: „Ja, jako człowiek postępowy, oczywiście popieram homoseksualizm – ale sam nie praktykuję, bo mnie to brzydzi!”. Ludzie nie lubią różnych słów na „g” - ale przede wszystkim oburza ich nachalna propaganda LGBTQZ i wszelkich „genderów” (cokolwiek by to słowo znaczyło).
Jeśli jednak widzą równie nachalną propagandę kościelną – to połowa zawaha się z potępieniem tęczowej ideologii. Gdy WCzc.Janusz Kowalski (PiS, Opole) mówi: „ «Tęczowe disco » wprost uderza w uczucia religijne polskich katolików” - to niejeden zawzięty protestant czy ateista myśli: „A, to trudno-świetnie! Niech uderzy jeszcze mocniej!”.
Publicyści katoliccy przywykli, że 86 proc. Polaków to rzymscy katolicy. Te czasy jednak minęły. Publicystyka katolicka zdołała zrazić do Kościoła, poprzez ataki na Henia Pottera (dobrze jeszcze, że nie na Pana Kleksa!) i inne równie „celne” uderzenia, większość młodzieży – a teraz usiłuje skutecznie oswoić Polaków z myślą, że (tfu!) „gej” to ktoś równie fajny, jak Potter, a przynajmniej jak Ron Weasley – zaś niewątpliwa czarownica, p.prof.Magdalena Środowa, to niemal wcielenie Hermiony Grangerówny. Dlatego bardzo proszę zostawić walkę z tęczową zarazą ludziom świeckim!