Janusz Korwin-Mikke nie miał szczęścia w ostatnich miesiącach. W wakacje boleśnie złamał palec, później podczas prac przy domu spadł z drabiny i połamał nogę. Ten drugi wypadek był już bardzo poważny -potrzebna była operacja, podczas której lekarze założyli na kości specjalne śruby. Polityk nadal nie doszedł w pełni do siebie – nosi gips i porusza się na wózku inwalidzkim. To jednak nie przeszkadza mu na przykład w uczestniczeniu w Marszu Wolności: Stop Segregacji Sanitarnej, pojawianiu się w Sejmie czy majsterkowaniu w ogródku. Janusz Korwin-Mikke pochwalił się na Instagramie zdjęciami, na których widać, że jak zawsze elegancko ubrany w marynarkę, białą koszulę i muszkę naprawia płot w asyście synka.
Zobacz: Krystyna Pawłowicz udostępniła wizerunek Rzecznik Straży Granicznej. Nie uwierzycie, co napisała
Wydaje się jednak, ze nie zadbał należycie o swoje bezpieczeństwo… Polityk wziął deskę i przycinał ją piłą ręczną na własnych kolanach! Później za pomocą wiertarki robił w nich dziury i przytwierdzał do furtki. - Piłuję ,nie boję się żadnej kontuzji. W końcu siedziałem sobie spokojnie na foteliku i piłowałem. Do tego miałem super pomocnika, mojego synka Karolka. Przechodzę rehabilitację nogi, ćwiczę, za jakieś 3 tygodnie zdejmą mi gips - powiedział nam. Zdjęcia mogą mrozić krew w żyłach! W takich okolicznościach bardzo łatwo o wypadek, tym bardziej, że Janusz Korwin-Mikke nie miał ani żadnych elementów ochronnych ani nawet stolika. Narzędzia w każdej chwili mogły omsknąć i doprowadzić do tragedii! Tym razem na szczęście obeszło się bez urazów, jednak mało brakowało, by polała się krew.