Pożyteczny idiota Łukaszenki
Pożyteczny idiota to dobrze znana z czasów radzieckich instytucja zachodnich intelektualistów, którzy wbrew wszystkim i wszystkiemu bronili zdobyczy radzieckiego komunizmu. Przetrwała jednak upadek ZSRR i dziś pożyteczni idioci wybielają rozsianych po świecie autokratów. Taki Janusz Korwin-Mikke to przypadek kliniczny.
W czasach Stalina nie brakowało tych, którzy mimo jego zbrodni dostrzegali w nim nadzieję ludzkości. Korespondent New York Timesa w stalinowskiej Moskwie Walter Duranty dostał za to nawet nagrodę Pulitzera, opisując zdobycze pierwszej pięciolatki. Jego reputacji nie zaszkodziła nawet bohaterska obrona Stalina przed oskarżeniami o wywołanie głodu na Ukrainie, który pochłonął kilka milionów ofiar. Janusz Korwin-Mikke na Pulitzera nie ma co liczyć i nie broni zbrodniarzy pokroju Stalina, ale jego opowieści z mchu i paproci o łukaszenkowskiej Białorusi, która pogrążona jest w oceanie terroru niewidzianego tam od czasów Stalina, wpisują się idealnie w to, co robili ludzie pokroju Duranty’ego.
Czytam u niego, że 80 proc. Białorusinów chce spokoju i większość z nich głosuje na Łukaszenkę. Nie wiem, skąd pan Janusz wytrzasnął te bzdury, ale nieliczne badania społeczne publikowane nt. Białorusi wskazują, że Łukaszenka cieszy się poparciem nie większym niż 25 proc. I wbrew temu, co pisze, nie buntują się przeciwko niemu wyłącznie młodzi z dużych miast. Posłuszeństwo Łukaszence wypowiedzieli Białorusini niezależnie od wieku, płci czy miejsca zamieszkania. W zeszłym roku protestowały przeciwko reżimowi nawet wsie, na ulice wychodziły demonstracje emerytów, a ikoną protestów jest 74-letnia Nina Bagińska. Od sierpnia ludzie umierają w więzieniach w niewyjaśnionych okolicznościach, a tysiące zatrzymanych jest tam torturowane. Tego wszystkiego, pan Janusz, jak rasowy pożyteczny idiota, nie dostrzega.
Korwin chwali Łukaszenkę, ale nie ma za co
Kiedy Korwin pisze o przyjaznym biznesowi Łukaszence, nie wie najwyraźniej, że prowadzenie firmy na Białorusi to koszmar podatkowo-biurokratyczny, przy którym Polska wydaje się rajem dla przedsiębiorców.
I wreszcie te sukcesy Łukaszenki w walce z pandemią. Korwin twierdzi, że dzięki brakowi walki z pandemią, na Białorusi zmarło kilka razy mniej ludzi niż w Polsce. Ale to oficjalne dane reżimu, który w ogóle walki z pandemią nie podjął i udawał, że jej nie ma. Ludzie z koronawirusem są zmuszeni przychodzić do pracy, a zakażonych oficjalnie traktuje się jako chorych na zapalenie płuc i najczęściej się ich nie leczy, ale wysyła do domu, gdzie wielu z nich umiera. Oficjalnie na zapalenie płuc.
Nie wiem, czy pan Janusz kłamie, bo nie doczytał o sytuacji na Białorusi, czy doczytał, ale kłamie. Wiem jedno – o Białorusi pisze kompletne idiotyzmy, którym nie warto wierzyć.