Janusz Korwin-Mikke: Pora na kontrrewolucję!

2011-02-22 12:00

Przed tygodniem pisałem o krajach arabskich: "Tam trwa kontrrewolucja. Ciekawe, kiedy obalą rewolucjonistę Muammara Kaddafiego". Dziś słyszę, że JE Muammar Kaddafi kazał strzelać do ludzi z karabinów maszynowych - czemu się ani trochę nie dziwię. Przynajmniej nie udaje.

Gdybyśmy tu w Europie naprawdę zagrozili ICH interesom - to do nas też kazaliby strzelać. Bo to są lewe interesy. Przecież ja nie mam nic przeciwko ludziom, którzy się bogacą. Przeciwnie! Jak ktoś wymyśli bułeczkę tak smaczną, że ludzie będą ją kupować po dwa złote, a koszt jej produkcji wyniesie złotówkę - to ten człowiek niech zarabia i 10 milionów dziennie! Bardzo dobrze.

Przeczytaj koniecznie: Janusz Korwin-Mikke - wszystkie felietony

To ten człowiek za parę lat zafunduje nam wyprawę pt: "Pierwszy Polak na Marsie". No bo, co zrobi z tymi miliardami? Natomiast obecnie w Polsce panuje dziwna mieszanka socjalizmu z "kapitalizmem kompradorskim". Polega to na tym, że pieniądze robi się nie na produkcji smacznych bułeczek, lecz "po znajomości" - najlepiej z przybyszami z zewnątrz. Jakąś dotację z Unii Europejskiej się dostanie, zna się jakiegoś businessmana z Ameryki i wejdzie się z nim w spółkę, podpowie się jakiemuś zagraniczniakowi, jak oszukiwać na polskich podatkach...

W Ameryce w XVIII i XIX wieku robiło się wielkie majątki - ale i robiło się majątki średnie i małe. Jednak chyba nikt nie robił majątku dzięki pieniądzom z dotacji Unii Europejskiej - ani w ogóle jakiegokolwiek innego państwa!!! Majątki robiło się, robiąc smaczne bułeczki, wygodne i tanie buty, przyzwoite samochody, dobrze dopasowane ubrania... Nikomu nawet do głowy nie przychodziło, by prosić o jakieś dotacje z zewnątrz ani z wewnątrz!! Nikt też nie liczył na jakikolwiek zasiłek socjalny, dla bezrobotnych - ani na emeryturę.

I dzięki temu Stany Zjednoczone Ameryki Północnej z kompletnie dzikiego kraju, pełnego Indian skalpujących przybyszów - stały się największą potęgą świata. Bo dobrobyt pochodzi z pracy.

Powtarzam: dobrobyt pochodzi z pracy. A ja się pytam: jak ma pracować człowiek, który tylko patrzy, jak tu załapać się na jakąś dotację, na jakiś zasiłek? Przecież to zajmuje połowę jego uwagi! Proszę zauważyć, że Libia p. płk. Kaddafiego siedzi na ropie. Natomiast taki Singapur nie ma nie tylko ropy, ale w ogóle żadnych bogactw naturalnych. 6 milionów Libijczyków ma do dyspozycji olbrzymie przestrzenie - 4 miliony mieszkańców Singapuru tłoczy się na powierzchni mniej więcej Szczecina - a bogactwo Singapuru jest wielokrotnie większe.

Dlaczego? Bo w Singapurze panuje dyktatura, która narzuciła lekko ufryzowany kapitalizm - a Libię okupuje państwo nazywające się: Wielka Arabska Libijska Dżamahirijja Ludowo-Socjalistyczna.

Jak socjalistyczna - to wiadomo: do każdego wydobytego litra ropy trzeba dopłacać... I podobnie jest w Unii Europejskiej. Też tylko dotacje, zasiłki, subwencje... i tłumy tych pijawek, które żyją nie z pracy, a z przydzielania zasiłków, dotacji i subwencji. Najwyższa pora na jakąś kontrrewolucję.