W praktyce okazuje się zazwyczaj, że ten "lepszy" dom to jakieś drogie barachło, produkowane przez facetów, którzy dali Urzędnikowi Państwowemu łapówkę. Pomińmy ten temat. Przyjmijmy, że kupując ten drugi dom, zrobiłbym lepszy interes. Czy Urzędnik Państwowy powinien mieć prawo zakazać mi kupienia tego domu, który sobie upatrzyłem? Oczywiście NIE! Nie, bo jestem dorosłym mężczyzną.
Pies mieszka w takiej budzie, w jakiej MOIM zdaniem powinien mieszkać - bo ja jestem panem, a on jest psem. Dziecko mieszka w takim pokoju, w jakim ja mu każę mieszkać - bo ja jestem dorosły, a ono jest dzieckiem. Niewolnik mieszka w takiej chacie, jaką mu Massa kazał wybudować - i tyle.
Oczywiście i pies, i dziecko, i niewolnik jakoś te swoje pomieszczenia mogą przerobić, przyozdobić wedle gustu - każdy rozsądny pan na to pozwala. Ale podstawowe decyzje podejmuje pan.
Dorosły człowiek nie jest przedmiotem, tylko podmiotem prawa. I państwo ma obowiązek traktować go tak, jakby był kowalem własnego losu. Popełni błąd, kupi zły dom - trudno, jego sprawa, jego pieniądze. Nie wolno traktować go jak niewolnika, dziecko czy psa.
Dobrze. A teraz tak: właśnie planujemy z żoną wydać miesięcznie 1800 zł na wykształcenie naszych dzieci. Na dobrą szkołę, na korepetycje, na dodatkowe lekcje języków, na szkolenie dobrej pamięci, na kursy survivalu... I tu pojawia się Urzędnik Państwowy i oświadcza: "Nie pozwalamy wam wydać tych pieniędzy na kształcenie dzieci. Zamiast tego kupicie pod przymusem coś znacznie lepszego!". "Ale my chcemy kształcić dzieci!". "A nie pomyśleliście o przyszłości? Zapłacicie po 900 złotych i będziecie mieli zagwarantowaną emeryturę!". "Ale my chcemy wydać na edukację! Nasz syn po tych kursach będzie zarabiał pewno 15 000 miesięcznie - i na starość nas utrzyma....". "A my dla waszego dobra nie pozwolimy wam zrobić tego błędu. Forsa ma pójść na emeryturę - i już!". Czym to się różni od sytuacji
z domkiem? NICZYM! Tak ludzi nie wolno traktować! Pomijając to, że te emerytury, jeśli w ogóle będą, to głodowe...