Janusz Korwin-Mikke: Dziś Kopernik zszedłby na złą drogę

i

Autor: Andrzej Lange

Janusz Korwin-Mikke: patrzmy wszyscy na Stajenkę

2013-12-24 0:06

Ludzie patrzą na to samo – i widzą co innego. Ja np. patrzę na stajenkę w Betlejem – i widzę Dziecię, które urodziło się bez pomocy dwóch lekarzy, położnej, kilku pielęgniarek, kilku urzędników Ministerstwa Zdrowia i kilku z NFZ. Co więcej: przyrost naturalny w tamtych czasach był znacznie większy!

 

Patrzmy wszyscy na Stajenkę
Ludzie patrzą na to samo – i widzą co innego. Ja np. patrzę na stajenkę w Betlejem – i widzę Dziecię, które urodziło się bez pomocy dwóch lekarzy, położnej, kilku pielęgniarek, kilku urzędników Ministerstwa Zdrowia i kilku z NFZ. Co więcej: przyrost naturalny w tamtych czasach był znacznie większy!
Wprowadzenie „darmowej” państwowej służby zdrowia spowodowało potworny wzrost kosztów. Przykład USA jest pouczający. Gdy poprzez system „Blue Cross” i „MedicAid” objęto tym systemem  ok. 30% Amerykanów – to w ciągu 20 lat koszty leczenia wzrosły dziesięciokrotnie!!! Teraz, po roku po wprowadzeniu przez JE Baraka Husseina Obamę ustawy, która objęła tym „dobrodziejstwem” wszystkich Amerykanów, koszty już wzrosły o połowę – i Ameryka jest bliska bankructwa. Zobaczymy w lutym...
A koszty te będą rosły nadal. Skoro „za darmo” - to niech przy każdym porodzie czuwa trzech lekarzy i dziesięć pielęgniarek! Czemu nie? „Dla mojego zdrowia nic mi nie jest za drogie” - zwłaszcza, gdy nie ja płacę. Pacjentki zachwycone, lekarze i pielęgniarki też – tyle miejsc pracy!
Tylko gospodarka zdycha pod ciężarem podatków na te fanaberie.
Przy okazji: przed chwilą na moście była drobna kolizja. Przyjechał radiowóz i dwa wozy Straży Pożarnej. Zatarasowano dwa pasy ruchu. Cóż: Straż Pożarna dobrze zarabia na takim wyjeździe. A przecież MOGŁO się coś zapalić – no, nie? Mogło. Dla naszego bezpieczeństwa nic nam nie jest za drogie...
Tylko te potworne podatki. Ukryte, oczywiście. Chleb kosztujący dwa razy tyle, benzyna cztery razy tyle, lekarstwa sześć razy więcej, niż kosztowałyby bez istnienia „służby zdrowia”...
Zasuwamy jak głupi, by zarobić na to wszystko, a potem lądujemy w szpitalach z zawalami. Tworząc dzięki temu dodatkowe miejsca pracy dla kardiologów. Jakoś sobie nie przypominam, by św.Józef czy którykolwiek z Apostołów chorował na serce.... Czy przy takich ludziach mogłaby istnieć państwowa służba zdrowia? Nie: służba zdrowia pasożytuje na tych, którzy przy byle dolegliwości lecą do lekarza. Za darmo przecież. Lekarz posyła go na badania – na wszelki wypadek... Za darmo przecież. A ci z Narodowego Funduszu Zdrowia głowią się: jak odróżnić potrzebne skierowanie od niepotrzebnego? Nie ma jak! Nie ma sposobu: MUSZĄ stale się mylić i odmawiać leczenia, gdy jest potrzebne – i odwrotnie.
Oczywiście ci z NFZ też nie pracują za darmo. I podatki rosną... Jeśli chcemy być zdrowi – musimy koniecznie pozbyć się „służby zdrowia”. Pamiętacie Państwo ile lat czekało za „komuny” na telefon? Bo firma była państwowa. Dziś wydają nam „komórkę” od ręki – i jakoś ludzi stać, by w rodzinie było ich kilka. Bo robią to konkurencyjne firmy prywatne. Na miejsce „służby zdrowia” muszą powstać prywatne korporacje lekarskie walczące o pacjenta – i tyle.
Aha: Węgry chcą obniżyć wszystkie podatki do 9%... Świta światełko w tunelu! Wesołych Świąt! I dużo zdrowia, byśmy mogli przeżyć nawet zetknięcie się ze „służbą zdrowia”!

 

Wprowadzenie „darmowej” państwowej służby zdrowia spowodowało potworny wzrost kosztów. Przykład USA jest pouczający. Gdy poprzez system „Blue Cross” i „MedicAid” objęto tym systemem  ok. 30 proc. Amerykanów – to w ciągu 20 lat koszty leczenia wzrosły dziesięciokrotnie!!! Teraz, po roku po wprowadzeniu przez JE Baraka Husseina Obamę ustawy, która objęła tym „dobrodziejstwem” wszystkich Amerykanów, koszty już wzrosły o połowę – i Ameryka jest bliska bankructwa. Zobaczymy w lutym...

A koszty te będą rosły nadal. Skoro „za darmo” - to niech przy każdym porodzie czuwa trzech lekarzy i dziesięć pielęgniarek! Czemu nie? „Dla mojego zdrowia nic mi nie jest za drogie” - zwłaszcza, gdy nie ja płacę. Pacjentki zachwycone, lekarze i pielęgniarki też – tyle miejsc pracy! Tylko gospodarka zdycha pod ciężarem podatków na te fanaberie.

Przy okazji: przed chwilą na moście była drobna kolizja. Przyjechał radiowóz i dwa wozy Straży Pożarnej. Zatarasowano dwa pasy ruchu. Cóż: Straż Pożarna dobrze zarabia na takim wyjeździe. A przecież MOGŁO się coś zapalić – no, nie? Mogło. Dla naszego bezpieczeństwa nic nam nie jest za drogie...

Tylko te potworne podatki. Ukryte, oczywiście. Chleb kosztujący dwa razy tyle, benzyna cztery razy tyle, lekarstwa sześć razy więcej, niż kosztowałyby bez istnienia „służby zdrowia”... Zasuwamy jak głupi, by zarobić na to wszystko, a potem lądujemy w szpitalach z zawalami. Tworząc dzięki temu dodatkowe miejsca pracy dla kardiologów. Jakoś sobie nie przypominam, by św. Józef czy którykolwiek z Apostołów chorował na serce.... Czy przy takich ludziach mogłaby istnieć państwowa służba zdrowia? Nie: służba zdrowia pasożytuje na tych, którzy przy byle dolegliwości lecą do lekarza. Za darmo przecież. Lekarz posyła go na badania – na wszelki wypadek... Za darmo przecież. A ci z Narodowego Funduszu Zdrowia głowią się: jak odróżnić potrzebne skierowanie od niepotrzebnego? Nie ma jak! Nie ma sposobu: MUSZĄ stale się mylić i odmawiać leczenia, gdy jest potrzebne – i odwrotnie. Oczywiście ci z NFZ też nie pracują za darmo. I podatki rosną... Jeśli chcemy być zdrowi – musimy koniecznie pozbyć się „służby zdrowia”.

Pamiętacie Państwo ile lat czekało za „komuny” na telefon? Bo firma była państwowa. Dziś wydają nam „komórkę” od ręki – i jakoś ludzi stać, by w rodzinie było ich kilka. Bo robią to konkurencyjne firmy prywatne. Na miejsce „służby zdrowia” muszą powstać prywatne korporacje lekarskie walczące o pacjenta – i tyle. Aha: Węgry chcą obniżyć wszystkie podatki do 9 proc...

Świta światełko w tunelu! Wesołych Świąt! I dużo zdrowia, byśmy mogli przeżyć nawet zetknięcie się ze „służbą zdrowia”!