W pierwszej chwili aż podskoczyłem do góry: co za megalomania! Tym babsztylom i facetom z Brukseli wydaje się, że Europa - to jest "Unia Europejska" - i gdyby nie Unia, to Europy tak jakby nie było!
Co więcej: im się wydaje, że cała Europa tylko czeka na to, co ONI tam uchwalą w tej Brukseli. Np. podejmą kolejną wiekopomną decyzję, że marchewka to "owoc".
Szanowni Federaści, marchewka to warzywo
Otóż zawiadamiam Szanownych Federastów, że na wszystkich straganach i we wszystkich marketach w całej Europie marchewka nadal leży w dziale "warzywa", a nie "owoce" - i straganiary nawet nie wiedzą, że dziesięć lat temu przegłosowaliście demokratycznie, że marchewka jest owocem. I jeśli teraz ONI uchwalili, że nie będzie wolno dawać dzieciom misiów pluszowych - to co najwyżej powstaną podziemne wytwórnie tych misiów. Czy IM się to podoba, czy nie.
Bo, na szczęście, ONI nie wpadli jeszcze na pomysł, by wysyłać opornych na Syberię. Zresztą nawet Szpicbergen razem z Królestwem Norwegii NIE należy do UE.
Tak więc ONI rzeczywiście wpływają na stan krajów Unii Europejskiej - ale w zupełnie inny sposób niż myślą. Gdy zainkasują 10 mln euro łapówki od producentów świetlówek, i zakazują sprzedaży zwykłych poczciwych żarówek - to wydaje im się, że tworzą dla nas Jasną Świetlówkową Przyszłość. Tymczasem istotnie uruchamiają ludzką pomysłowość. Jeden producent maluje na żarówkach złoty pasek i pisze: "Świetlówka specjalna do celów przemysłowych" (sprzedaje je już nie po 1,20, lecz po 2,40)...
Inny uruchamia przemyt żarówek z Białej Rusi - co daje zajęcie paru tysiącom "mrówek" pracowicie przekraczających granicę po kilka razy dziennie.
Trzeci z kolei zaimportował z Chin ogromny transport... mini-grzejników. Jak wiadomo, żarówka nie tylko świeci, ale i grzeje. To, co do tej pory uważane było za wadę żarówki - teraz obróciło się w zaletę: nie jest to już "żarówka" - tylko "grzejnik". Grzejnik, który przy okazji trochę świeci...
Żarówki można sprzedawać jako grzejniki
I, jak się okazało: jest to całkowicie legalne. Komisja Europejska nic o zakazie sprowadzania grzejników nie napisała. Ale - poczekajmy: wszystko jeszcze przed nami! ONI tam sobie w Brukseli po pijanemu wymyślają najrozmaitsze przepisy - a my tu, na dole, musimy dokonywać cudów pomysłowości, by gospodarka się nadal kręciła.
Pomimo ICH kretyńskich rozporządzeń, dyrektyw, ustaw, uchwał i postanowień.
I wszyscy - nawet Niemcy - myślą już tylko o jednym: "Kiedy wreszcie Diabli wezmą tę Unię Europejską"? A ten konus jest nadal zadufany w sobie! Na szczęście już po dwóch dniach jasne stało się, o co chodziło p. Prezydentowi. O to, że miało Mu się urodzić dziecko. A każdy ojciec ma prawo wierzyć, że jego dziecko zmieni przyszłość nie tylko Europy, ale całego świata! No - to niech Mu będzie!