Janusz Korwin Mikke

i

Autor: Tomasz Radzik

Janusz Korwin-Mikke: Opiekuniusie

2014-05-27 14:55

W przedostatniej debacie w TVP1 p.Wojciech Olejniczak (CEP, SLD) oskarżył mnie, że chcę spychać inwalidów w wózkach ze skały Tajgetu. W odpowiedzi spytałem tego typa: „”To ilu Wy macie inwalidów na swoich listach wyborczych?” Towarzysz Olejniczak odparł nonszalancko: „A, kilkunastu” - więc zamilkłem. Bo my mieliśmy tylko dwoje.

Na drugi dzień sprawdziliśmy. Nie mieli ani jednego. Jeśli nie liczyć p.Alicji Tysiąc (tej potworzycy moralnej, która tłumaczyła córeczce, że chciała ją zabić) – która musi nosić bardzo silne szkła.  Na szczęście ten oszust do PE się nie dostał...

Natomiast my mieliśmy. Tylko – myśmy się tym nie chwalili. Bo przecież p.Joanna była na liście nie dlatego, że jest „niepełnosprawna” - tylko dlatego, że jest piśmienna.

Jeżdżąc na ogól na wózku ma więcej czasu niż inni, by odpierać ataki na KNP. Podobnie p.Mateusz Pucek – gdyby Państwo widzieli i słyszeli, jak obrazowo (i sprawnie!) tłumaczy tym „obrońcom niepełnosprawnych”, że oni tym inwalidom szkodzą.

Taki inwalida na wózku potrafi pracować umysłowo na ogól znacznie sprawniej, niż człowiek biegający na nogach. Ale dostaje jakieś zasiłki. Efekt: traci chęć do pracy (jak każdy, któremu dawano by coś za darmo). I robi się z niego pasożyt skarżący się na zbyt małe zasiłki – a nie normalny człowiek, który podjedzie do redaktora gazety i powie: „Ile u Pana zarabia redaktor? 3000? To ja będę u Pana pracował za 2500!”

No, bo taki facet na wózku to jednak w miejscu pracy kłopot, kartki, która spadnie, na ogół sam nie podniesie – ale poza tym może redagować i pisać teksty śpiewająco.
A gazeta będzie mogła za te 500 zł wynająć – być może – lepszego grafika, więc będzie ładniej wyglądała i lepiej się sprzedawała.

Niestety: to rozwiązanie też nie wchodzi w rachubę.

Gdyby bowiem taki przedsiębiorca zatrudnił inwalidę, to potem nie może on go, ot tak sobie, wyrzucić na zbity pysk. O, nie! Inwalidzi są pod szczególną ochroną. A przecież nie ma żadnej gwarancji, czy taki redaktor na wózku po trzech miesiącach nie zacznie opuszczać się w pracy – i nie będzie jak go zwolnić!

Ta „ochrona” wyłazi bokiem inwalidom – ale też, np. kobietom. Zwłaszcza: kobietom w ciąży. Jak się taka przyjmie do pracy – to ona może już nic nie robić. Jest świętą krową.
Wyrzucić jej nie można.

I tak właśnie „państwo opiekuńcze” przerabia ludzi, którzy mogliby normalnie pracować, na klientów opieki społecznej.
Ta opieka przybiera nieraz formy paranoidalne. Np. inwalida bez nóg nie może pracować w chłodni, gdzie jest zimna podłoga, bo mógłby sobie uszkodzić cenne zdrowie. Nogi odmrozić? A dlaczego to pełnosprawny może swoje zdrowie narażać – a inwalida nie???

W każdej normalnej cywilizacji na wojnie żołnierz ranny uważa za swój obowiązek narażać się bardziej, niż zdrowy. Oczywiście: nie można inwalidy zmuszać, by pracował w warunkach cięższych, niż zdrowy – ale jeśli sam tego chce, to należy mu na to pozwolić. Tacy ludzie potrafią dokonywać cudów!

Niestety -  „państwo opiekuńcze” niszczy te chęci w zarodku.

I dlatego trzeba zniszczyć „państwo opiekuńcze”!