Jednak nawet w Norwegii tolerancja ma swoje granice - gdy te różnice kulturowe są zbyt duże. Np. obrzezanie dziewczynek. Co ciekawe: chcieli również zakazać Żydom obrzezywania chłopców - ale przyszli Arabowie i szybko wybili im te chęci z głowy. Wydawałoby się, że w takim razie obowiązuje równość płci - i dziewczynki można by też... Jednak nie: norweskie feministki przypomniały, że równość płci jest ważna tylko wtedy, gdy podoba się to feministkom. A obrzezanie kobiet im się (zresztą słusznie...) nie podoba. Więc multi kulti swoją drogą, równość płci swoją drogą - a dziewczynek obrzezywać nie wolno. I już!
W Norwegii istnieje Barnevernet - czyli "Urząd Ochrony Dzieci". I gdy rodzice uporczywie wychowują dziecko w odmiennej kulturze - to Barnevernet wkracza. W sprawach obrzezania - i w gorszych. Na przykład odebrał dziecko parze Hindusów za to, że w domu jadło ryż rękoma. Hindusi uważają, że tak jest higieniczniej - i taka jest u nich tradycja. No to nie mają już dziecka. Może gdyby byli Murzynami albo Arabami, to by im uszło na sucho. Ale Hindusi są Aryjczykami, więc ich plemienne obyczaje nie mogą być tolerowane.
Jeszcze gorszy był przypadek p. Airidy Pettersen, której odebrano córkę, bo ubierała ją zbyt elegancko - i, co więcej, zmuszała do czesania włosów. Nie pomogły tłumaczenia, że na Litwie dziewczynka źle wyglądająca może nie znaleźć męża. Przy okazji odebrano i oddano rodzinie zastępczej również synka - by nie rozdzielać rodzeństwa. Zabrano je ze szkoły - nie zawiadamiając rodziców, bo po co?
Niestety: inni Litwini odnaleźli dzieci - i cała rodzina uciekła od cywilizacji i schroniła się w Wilnie, wśród dzikusów, którzy torturują dziewczynki, każąc im starannie czesać włosy. Piotr I, wychwalany przez postępowców car moskiewski, wprowadzał europejskie obyczaje, łapiąc bojarów za brody i obcinając je. Hitler europeizował dzieci z Zamojszczyzny, odbierając je ciemnym chłopom i oddając kulturalnym niemieckim mieszczanom. Barnevernet ma znakomitych prekursorów!