Istnieją dwa sposoby rządzenia państwem:
a) przez represje. Czasem: surowe represje. Pozwalamy ludziom działać – a tych, co nadużywają swobody – karzemy; często: surowo. Za to ludzie niełamiący prawa tych represji nie odczuwają.
b) przez prewencję, czyli zapobieganie przestępstwom. Tworzy się kosztowne systemy zabezpieczeń. Efekt jest taki, że karani są wszyscy – i uczciwi, i przestępcy. Po trochu.
I oczywiście socjaliści stosują ten drugi sposób. I jest miło. I bezpiecznie.
Tylko nie ma rozwoju.
Ostatnio rząd partii „Populizm i Socjalizm” zrobił kolejny kroczek w kierunku odbierania nam wolności. Formalnie nawet: nie nam, tylko naszym psom. Wydał przepis, że za psa biegającego bez smyczy będzie płacić się kary: 1000 zł, jeśli jest to jakaś chihuahua – a 5000 zł, jeśli jest to np. pitbullterrier. Wszystko w imię „bezpieczeństwa”.
Nieszczęsne właścicielki milusińskich piesków tylko cicho płaczą. Taki mały piesek to i więzieniu sobie pobiega. Gorzej z psami dużymi.
Jak to powiedział laureat Nobla z ekonomii, śp. prof. Milton Friedman: „Ci, którzy poświęcają Wolność na ołtarzu Bezpieczeństwa – Wolność utracą... a bezpieczeństwa i tak nie uzyskają!”.
Więc popatrzmy:
W normalnym kraju panuje system represji. Co oznacza, że właściciel psa, który kogoś pogryzie, zostaje surowo ukarany. Wysokie odszkodowanie – a czasem i więzienie. I to jest właściwy kierunek. Wskutek tego właściciele takich psów wydają spore pieniądze i poświęcają masę czasu, by psa wytresować tak, by nikogo nie pogryzł.
Jeśli teraz pies będzie musiał chodzić na smyczy nawet wtedy, gdy jest znakomicie wytresowany – to po co tracić czas i wydawać forsę na tresurę? Co za różnica...
I ludzie zaczną na tresurze oszczędzać. I któregoś dnia taki pies, źle wytresowany, przypadkiem się wyrwie albo wyślizgnie – i nieszczęście gotowe.
Takie są ZAWSZE skutki prewencji...