Janusz Korwin-Mikke skończył 80 lat. Tak się zmieniał

i

Autor: TOMASZ RADZIK/SUPER EXPRESS

Felieton "Super JKM!"

Janusz Korwin-Mikke napadł na prezesa? "Paręnaście lat temu..."

2022-11-15 5:53

"Kiedyś prosta zdenerwowana kobiecina zwróciła się do pani sędzi słowami: „Proszę Wysokiej Sprawiedliwości...”. Ta jej przerwała słowami: „Tu nie ma żadnej sprawiedliwości tu jest Sąd!”" - napisał w najnowszym felietonie Janusz Korwin-Mikke.

Sądy czy sprawiedliwość?

Kiedyś prosta zdenerwowana kobiecina zwróciła się do pani sędzi słowami: „Proszę Wysokiej Sprawiedliwości...”. Ta jej przerwała słowami: „Tu nie ma żadnej sprawiedliwości tu jest Sąd!”

Dawniej sądy powoływano po to, by sądziły sprawiedliwie. Od nadejścia socjalizmu sądy mają jeszcze uwzględniać „interes społeczny” a także „interes państwa”. Zobaczmy to na przykładzie. Paręnaście lat temu napadłem na ówczesnego prezesa Trybunału Konstytucyjnego za to, że przed rozpatrzeniem sprawy (chodziło o dobro emerytów) napisał do prezesa Rady Ministrów z prośbą o opinię, jakie byłyby skutki rozstrzygnięcia sprawy dla Skarbu Państwa.

Grzmiałem wtedy, że popełnił niegodziwość, że sądy mają rozstrzygać sprawy sprawiedliwie  od dbania o Skarb Państwa jest minister finansów i cały rząd (czyli Władza Wykonawcza),  a Władza Sądownicza ma dbać o Sprawiedliwość... i wtedy zwrócono mi uwagę, że on MUSIAŁ się o to spytać, bo to nakazywała mu Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym!!!  Czyli ustawy III Rzeczypospolitej z góry zakładają, że sądy nie mają ferować wyroków „sprawiedliwych” tylko wyroki „zgodne z interesem Skarbu Państwa”.  Otóż św.Augustyn powiedział był „Pereat mundus – fiat Iustitia” (czyli: „Niechby zginął świat byle stała się Sprawiedliwość”! Dziś oczywiście zostałby potępiony jako „ekstremista”. Jednak praktyka uczy, że gdy sądy wydają wyroki sprawiedliwe, to świat nie tylko nie ginie, ale nawet staje się jakby trochę lepszy. Skrajność w dążeniu do Dobra nie jest wadą, tylko zaletą. Resztówki tej niesprawiedliwości są nadal w Kodeksie Cywilnym (np. artykuły: 236 § 2, 894 § 2, 985), przy czym teoretycy prawa uczciwie mówią, że te pojęcia „interesu społecznego” czy „interesu państwa” są celowo niejasne. W wyniku czego „obywatel” może się czasem ze zdumieniem dowiedzieć, że wprawdzie ma rację, ale z uwagi na „interes państwa” racji nie ma.

Tyczy to wszystkich. Kiedyś moja partia złożyła skargę na ordynację wyborczą, gdyż Konstytucja (czyli najwyższe Prawo, które ma być „stosowane bezpośrednio”) zapewnia, że wybory mają być proporcjonalne a co to za „proporcjonalność” gdy np. dziesięć partyj uzyska wynik 4,9% (i ma zero posłów) a dziesięć ma po 5,1 proc. i bierze wszystkie mandaty. I dostaliśmy odpowiedź: „Biorąc pod uwagę logikę macie rację – ale biorąc pod uwagę zwyczaje europejskie racji nie macie”! Kropka. Czyli poza „interesem społecznym” i „interesem państwa” prawo psute jest jeszcze przez „logikę unijną”. W PRL nazywało się to „interesem obozu socjalizmu”.