W Wolnej Polsce panowałby nieludzki ustrój. Zamiast załatwiania czegoś po ludzku, za łapówkę - trzeba by wszystko kupować. Zamiast zanosić lekarzowi koniak i korzystać z "darmowego" tandetnego szpitala - płaciłoby się za tanią (lub drogą - jak kogo stać) przyzwoitą klinikę.
Podatki byłyby siedem razy niższe niż obecnie, w związku z czym nie byłoby bezrobocia. Oczywiście nie byłoby też żadnych zasiłków dla cwaniaków i nierobów. Ani dla "samotnych matek" - czyli dziewczyn, które szlajają się z byle kim, a potem uważają, że "należy się" im pomoc państwa. Bogu ducha winni mężczyźni (i kobiety!) nie będą w podatkach płacić im alimentów. Nie byłoby zasiłków dla NIKOGO. Tylko emerytom - ale to nie "zasiłek", tylko należne pieniądze. Przywrócony byłby wiek emerytalny 60-65 lat (a poszkodowanym odszkodowania).
Wszystkich urzędników w kraju byłoby mniej niż tysiąc (obecnie: ponad pół miliona!) - więc nawet gdyby się chciało, to ciężko by było dać łapówkę. Za to żołnierzy byłoby ponad 100 000 - z czego połowa walczyłaby (po słusznej stronie!) w innych krajach; by nabrać wprawy i umiejętności. Walczyć jest gdzie: Biafra, gdzie katolicy są tłamszeni przez muzułmanów, na pewno byłaby już niepodległa. Ci żołnierze walczyliby z zapałem - bo do wojska bralibyśmy tylko tych, co chcą i lubią walczyć. Na 5000 na pewno ze 200 by ginęło... Cóż: z tych, co dobrowolnie wyjeżdżają na polskie drogi, rocznie ginie 5000 - i nikt nie załamuje rąk.
Policja - zamiast wypełniać papierki, "przestrzegać przepisów"i gonić nieszczęsnych narkomanów, wzięłaby się za walkę z przestępczością. Oczywiście wróciłaby kara śmierci dla morderców - i nagle wielu bandytów skalkulowałoby sobie, że nie opłaca się zabijać. Benzyna i alkohol byłyby znacznie tańsze niż we wszystkich krajach Europy - więc gorzelnie i rafinerie pracowałyby pełną parą.
Polska byłaby pełna turystów i przedsiębiorców chcących mieć firmę w kraju, gdzie nie ma podatku dochodowego. Oraz ludzi chętnych do pracy. Rodziny byłyby bogate, większość kobiet nie musiałaby pracować. Co więcej: w większości rodzin byłyby jakieś panny służące - więc domy wyglądałyby jak cacka. Pewien jestem, że już ktoś by się tymi panienkami zajął - i wzrósłby przyrost naturalny. Polki nie chcą rodzić - to zastąpiłyby je te, które chcą. Dzieci wychowałoby się na Polaków... Najważniejsze: byłby ruch w interesie. A jak jest ruch - wzrost gospodarczy 10-15 proc. - to są i pieniądze.
Taki miałem sen. A czy na jawie nie mogłoby też być normalnie?