Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: archiwum se.pl

Janusz Korwin-Mikke: Marsz, marsz...

2013-11-12 5:30

Dwa razy brałem udział w Marszu Niepodległości. Niechętnie - bo niepodległość Polski została ogłoszona 7 października; 11 listopada Rada Regencyjna przekazała władzę pewnemu socjaliście, o którym śp. August kard. Hlond rzadko mówił inaczej niż "Bandyta spod Bezdan". Zupełne już wariactwo polega na tym, że ten marsz organizują narodowcy

- a śp. Józef Piłsudski narodowców nienawidził - z wzajemnością: po jego śmierci księża-narodowcy odprawiali msze dziękczynne!!!

No, ale wytłumaczono mi, że 7 X to wypada różnie - a 11 XI to święto państwowe, więc wszyscy zawsze mogą przyjechać. A te waśnie między Piłsudskim a Dmowskim... Kogo to dziś obchodzi?

Więc dwa razy pomaszerowałem. Nieco niepokoiła mnie liczba narodowców będących narodowymi socjalistami. Przedwojenni narodowi socjaliści nienawidzili i Piłsudskiego, i śp. Romana Dmowskiego. I napisałem, że nie lubię narodowych socjalistów.

Nie lubię - i to bardzo. Narodowi socjaliści doprowadzili Niemcy do ruiny. Nie chodzi o mordowanie Żydów - to akurat nie ma nic wspólnego z ideą narodowego socjalizmu. I nie chodzi o to, że rządzona przez narodowych socjalistów III Rzesza wywołała okrutną wojnę światową, której skutkiem była ruina Niemiec.

Chodzi o to, że po kilku latach rządów Hitlera Niemcy były gospodarczo zrujnowane; znacznie bardziej niż Ameryka pod rządami socjalisty JE Baracka Husseina Obamy. Natomiast narodowi socjaliści utrzymują, że Hitler był gospodarczym geniuszem, bo budował autostrady (na kredyt, oczywiście...), dzięki czemu w Niemczech nie było bezrobocia. No cóż, na kredyt to każdy potrafi. A jedynym ustrojem, w którym nigdy nie ma bezrobocia, jest ustrój niewolniczy...

Za ujawnienie tej "tajemnicy" (że w marszu biorą udział również narodowi socjaliści) wyrzucono mnie z Komitetu Honorowego Marszu - co było o tyle dziwne, że nigdy członkiem tego Komitetu nie byłem. No, ale obraziłem się - i już się na tych marszach nie pojawiam.

W tym roku piłsudczycy maszerowali wcześniej, narodowcy po 15. - ale jednocześnie w pomieszczeniach Stadionu Narodowego odbywał się prawdziwy sabat czarownic. A raczej czarowników. Ich sztuczki polegają na tym, że wyciąga się od "obywateli" Unii Europejskiej 900 miliardów (!) €urosów

- i pstryk! Pieniądze znikają

(pomijając 10%, które zostaje

w kieszeniach tych magików).

Gdyby JE Donald Tusk miał jaja, to zamiast posyłać policję, by lała pałami narodowców, posłałby 500 policjantów na ten sabat, kazał aresztować tych przestępców, w trybie nagłym skazał wszystkich na 10 lat więzienia za sabotaż gospodarczy - a 90 proc. Polaków biłoby mu brawo, a kibicowałaby tym wydarzeniom na Stadionie Narodowym cała Europa. To przez nich płacimy za gaz cztery razy drożej, za benzynę trzy razy drożej...

Jak to nie jest sabotaż gospodarczy - to co to jest?

P. Tusk zostałby bohaterem.

A tak...