P. Szwed odparł, że to jest nudne, bo ja to mówię stale. Pomyślałem: "Ja mówię istotnie zawsze to samo - a inni politycy mówią co chwila co innego: do kogo można mieć zaufanie?" - i słuchałem dalej. Otóż - zdaniem p. Szweda - ja nie mam żadnych dowodów, że ktoś kradnie czy bierze łapówki! Jeśli mam dowody, to dlaczego nie idę z nimi do prokuratury? A jeśli nie mam dowodów - to nie wolno rzucać takich oskarżeń.
Pozornie bardzo dobry argument.
A teraz przez chwilę POMYŚLMY.
Nadaję statkiem z Indii 1000 samochodów. I w Gdyni okazuje się, że do odbioru jest tylko 900 aut...
Żadnego złodzieja nie złapałem. Nie mam żadnych odcisków palców, nie mam nagrań z kamer, że ktoś te auta wyprowadził... ale chyba wolno mi wrzeszczeć, że kradną?!?
A jeśli to samo zdarzy mi się trzy razy na tej samej linii oceanicznej - to mam prawo twierdzić, że złodziejstwo się tam szerzy?
Człowiek rozumny tym różni się od bydlęcia, że umie myśleć. Dedukuje i indukuje. Wyciąga wnioski. Bardzo proste wnioski zresztą...
Jeśli np. jakiś urzędnik nieodmiennie wybiera rozwiązania gorsze, ale za to droższe - to są dwie możliwości: albo jest to, jak mawiał dobry wojak Szwejk, "notoryczny idiota", albo bierze łapówki. To jest indukcja. Teraz przesłanka: facet nie robi wrażenia idioty, zdał maturę, nawet wyższe studia ukończył, gra dobrze w brydża - a więc nie jest to idiota. Teraz dedukcja: w takim razie jest to łapownik.
I ja nie muszę do tego mieć nagrań pokazujących, jak facet przyjmuje od kogoś grubą kopertę z pieniędzmi.
Podobnie z atomami. Długo wierzyliśmy w atomy. Uczeni opisywali, jak te atomy działają, jak się łączą, jak powstają z nich złożone cząsteczki. Indukowali i dedukowali - choć do czasu wynalezienia mikroskopu elektronowego nikt nigdy żadnego atomu na oczy nie widział.
A mimo to o atomach jakoś wolno było mówić.
Po czym te atomy zobaczyliśmy.
Zobaczymy i korupcję - gdy nastąpi akcja "czyste ręce". W 1992 roku p. Antoni Di Pietro, prokurator z Mediolanu, kazał aresztować p. Mariana Chiesę, działacza Włoskiej Partii Socjalistycznej, skromnego dyrektora przytułku. Gdy zaczął iść po nitce do kłębka, ukazał się ogrom korupcji w całych Włoszech. W wyniku akcji "mani pulite" rozpadły się wszystkie największe partie włoskie...
Rządzące w Polsce partie polityczne to też jedna szajka złodziei. Nauczeni doświadczeniem bardzo się pilnują, starannie dobierają "właściwych" prokuratorów...
Ale już niedługo to się posypie...