Janusz Korwin-Mikke: Jak to jest?

2014-07-08 4:00

Jak to jest, że politycy i propagandziści związani z lewicującą Platformą Obywatelską zapewniają nas, że jest wspaniale: Polska dwadzieścia lat temu była na poziomie 1/3 najbogatszych państw Europy - a teraz już jesteśmy na 2/3. Dużo się buduje, sporo rozwija, nieco inwestuje

- i w ogóle: idziemy w górę!

Natomiast politycy i propagandziści związani z lewicową opozycją (PiS, SLD, TR itp.) twierdzą, że jest coraz gorzej, że ludzie są u kresu wytrzymałości, że niedługo zaczną umierać z głodu.

Jaka jest Prawda?

Otóż Prawda jest taka, że rzeczywiście przeganiamy średnią europejską, pomalutku doganiamy Niemcy, przeganiamy Hiszpanię...

...a druga połowa prawdy jest taka, że dzieje się to dlatego, że Niemcy pomalutku, a Hiszpania coraz szybciej - toną...

W czasach komunistycznych kursowały dowcipy ormiańskie - przypisywane mitycznemu Radio Erywań. Takie radio zresztą rzeczywiście istniało - ale z tymi dowcipami nie miało nic wspólnego. Wymyślali je zresztą częściej Żydzi niż Ormianie - a ich cechą charakterystyczną było, że pointa zaczynała się od słów: "W zasadzie: tak! Ale..." .

Na przykład:

- Drodzy Towarzysze z Radia Erywań: czy w Armenii można zbudować komunizm? - W zasadzie tak! Ale lepiej w Gruzji...

Albo:

- Drodzy Towarzysze z Radia Erywań: czy można zbudować komunizm w Luksemburgu? - W zasadzie tak! Ale szkoda tak małego kraju na tak wielkie złodziejstwa...

Odpowiedni tu dowcip brzmiał:

- Drodzy Towarzysze z Radia Erywań: Czy to prawda, że poziom życia w Związku Sowieckim zrówna się z poziomem życia w Szwajcarii, i kiedy? - W zasadzie tak! Ale dopiero wtedy, gdy w Szwajcarii wprowadzą socjalizm.

I dokładnie to się dzisiaj dzieje. Wszystkie kraje okupowane przez Unię Europejską pracowicie budują eurosocjalizm - więc jesteśmy na najlepszej drodze, by je dogonić. Tyle że z boku doganiają nas i przeganiają takie kraje, jak Malezja, Chiny, Japonia, Brazylia, Indie... Jeszcze dwadzieścia lat budowy eurosocjalizmu - a dogoni nas i przegoni Bangladesz...

Za PRL-u mówiono: "Wprawdzie chleb, masło i cukier drożeją - ale za to staniały lokomotywy". I było to rzeczywiście prawdą. Dziś, jak za Hitlera, mówi się nam: "Owszem, żyje się ciężko - ale za to mamy autostrady".

(Za Hitlera zresztą były jeszcze czołgi...).

Ale czy ktoś pomyślał, czy te autostrady są nam tak naprawdę potrzebne? To znaczy: oczywiście, że bardzo się przydają, jak się gdzieś śpieszymy - ale czy nie wystarczyłyby przyzwoite drogi szybkiego ruchu, po których można by jeździć 160 km/h?

(Tak nawiasem: po co nam autostrady - skoro nie wolno po nich jeździć szybciej niż 140 km/h???).

Więc dzięki autostradzie Niemiec przejedzie do Lwowa przez cztery godziny - i nawet nie stanie w Polsce na obiad. A Kowalski, który dawniej miał do sklepu 100 metrów, teraz musi jechać 10 kilometrów i drugie dziesięć wracać - razem 20 kilometrów - bo mu między domem a sklepem położono autostradę.

Czy ktoś o tym Kowalskim w ogóle myśli?

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail