Przypominam, że feministki nieustannie podnoszą problem, że "kobiety zarabiają w Unii o 16 proc. mniej od mężczyzn". Nie wspominają przy tym, że pracują znacznie krócej od mężczyzn, pracuje ich znacznie mniej - a pobierają 70 proc. Funduszu Emerytalnego (bo żyją znacznie dłużej...). Oczywiście gadanina o "średnich" jest idiotyzmem: "średnia kobieta" (ani "średni mężczyzna"...) nie istnieją - więc nie mogą się obrażać. A każda normalna kobieta i każdy normalny mężczyzna zarabiają tyle, ile dyktuje rynek pracy - co na ogół zależy od kwalifikacji, a nie od płci!
Ja zareagowałem na tę feministyczną hucpę krótkim stwierdzeniem, że kobiety muszą zarabiać (średnio!) mniej - bo są niższe, słabsze i mniej inteligentne. Na co podniósł się straszliwy wrzask - i to nie o to, że są niższe i słabsze - tylko o to, że są mniej inteligentne.
Nic na to nie poradzę - z faktami się nie dyskutuje. Badania w różnych krajach wykazały, że średnia inteligencja kobiet jest o 2-6 punktów IQ niższa niż mężczyzn. Są wyjątki: wśród Murzynów jest podobno odwrotnie. Z czego, oczywiście, nic nie wynika o konkretnej kobiecie. Teoretycznie 500 najinteligentniejszych ludzi na Ziemi mogłoby przypadkiem być płci żeńskiej - ale zupełnie nie ruszyłoby to średniej - z tych samych powodów, z jakich wlanie 500 wiader wody z Atlantyku do Pacyfiku nie zmieniło specjalnie poziomu tych oceanów.
Tow. Pérez plasuje się na tej skali nisko - nie dlatego, że jest kobietą, lecz dlatego, że pokazała, iż nie rozumie, że twierdzenie o niższej średniej nie ma z Nią NIC wspólnego. Tu chce przypomnieć, że prowadzone co roku w USA bardzo poważne, na setkach tysięcy młodzieży, badania pokazują, że umiejętności rozwiązywania zadań matematycznych u mężczyzn są o 8 pkt wyższe od kobiet. Co zresztą widać w każdej polskiej szkole.
Dlatego musimy jak najszybciej zlikwidować koedukację - bo konieczność tłumaczenia dziewczynom elementów matematyki fatalnie opóźnia rozwój chłopców. Z drugiej strony dziewczęta mają lepszą od chłopców pamięć oraz inne zdolności - które mogłyby rozwijać, gdyby nie zmuszano biedaczek do wkuwania matematyki... Dlatego poziom szkół zarówno męskich, jak i żeńskich jest znacznie wyższy od poziomu szkół koedukacyjnych.
Natomiast oburzenie Lewicy bierze się stąd, że kobiety przywykły do tego, że ktoś się nimi opiekuje. I dlatego głosują za "państwem opiekuńczym" - czyli za socjalizmem.
I to jest powód, dla którego Lewica za wszelką cenę chce, by miały jak najwięcej do powiedzenia w polityce!
Zobacz: Walczak: Po nas choćby trociny