U nas dżinistów mało. Parę milionów ludzi chce się zaszczepić przeciwko koronawirusowi. Niektórzy wręcz o to błagają i gotowi są przepłacić za te szczepionki. Niektórzy nawet gotowi są zaszczepić swoje dzieci (!!! - co jest idiotyzmem kompletnym, bo dzieci na to rzadko chorują, a praktycznie nigdy nie umierają). Można powiedzieć, że w Polsce cierpimy na manię pro-szczepionkową.I bardzo dobrze! W normalnym kraju rząd kupuje wtedy dostępne szczepionki po wytargowanych cenach. Jest już spora konkurencja: trzy szczepionki amerykańskie (z firm prywatnych), trzy chińskie (dwie z firm prywatnych), rosyjski Sputnik-V (Węgrzy mają w nosie zalecenia UE i już się nim od miesiąca szczepią!!), jedna brytyjsko-szwedzka – i podobno już są następne. Te szczepionki rząd sprzedaje (z niewielkim zyskiem) do aptek – informując jednocześnie „obywateli”, że nikt (ani rząd ani producenci) nie bierze odpowiedzialności za działanie tych szczepionek, bo są one testowane w biegu, przez kilka miesięcy (zamiast przez parę lat). Apteki sprzedają z zyskiem te szczepionki firmom, które ludzi szczepią – a niektóre, nie wymagające mrożenia, po prostu ludziom. I ludzie się szczepią. Ja bym poczekał kilka miesięcy na efekty – i, jeśli nie byłoby przeciwwskazań, też bym się pewnie zaszczepił.Tymczasem „nasz rząd” kupuje tylko wybrane szczepionki – i pomrukuje coś o przymusie szczepień. Robienie komuś dobrze pod przymusem nazywa się w kodeksie karnym „gwałtem”. Śp.prof.Milton Friedman, laureat Nobla, pisał zdecydowanie: „Gdy ktoś zmusza Cię do czegoś dla Twojego dobra – bierz nogi za pas i uciekaj!”.Ciekawe przy tym, że większość rządów kupuje te szczepionki od firmy skazanej już w USA za korupcję – i oskarżaną (w Nigerii, gdzie ponoć prowadziła eksperymenty na ludziach nie informując ich o tym...) o ludobójstwo. A może nie jest to „ciekawe”, tylko banalnie proste?
Janusz Korwin-Mikke o szczepionkach: Ech - żyć-by w normalnym kraju!
Nie jestem „anty-szczepionkowcem”. Jestem zaszczepiony (na ogół: pod przymusem, jako dziecko) na wiele chorób – i żyję. Gdy miałem wyjechać do Wietnamu też się zaszczepiłem (dobrowolnie). I żyję. W tej sprawie są politycy pryncypialni. Np. zmarły niedawno premier Indii nie mógł wjechać do większości krajów, bo kategorycznie odmawiał zaszczepienia się. To był prawdziwy anty-szczepionkowiec. I też żył - nawet długo... A dlaczego odmawiał zaszczepienia się? Z dziwnych dla nas powodów. Był dżainistą. Jego wiara zabrania zabijania zwierząt. A przecież sporządzenie jednej szczepionki to zamordowanie setek tysięcy niewinnych bakteryj...