Przede wszystkim uderzyło to w koncerny tytoniowe. A w nowoczesnym socjalizmie, zwanym złośliwie neoliberalizmem, obowiązuje zasada: "Co jest dobre dla General Motors, jest dobre dla USA!". Jednak najbardziej odczuły to trzęsące Europą reżimy - bo mają ogromne dochody z zatruwania obywateli (czyli z akcyzy od nikotyny). A także z podatków płaconych przez te koncerny.
W związku z tym Unia Europejska - działając jak zwykle "po kobiecemu" - wydała na jesieni przepisy utrudniające życie producentom i handlarzom od e-fajek. Całą masę. Na przykład płyn do e-papierosów można sprzedawać tylko w buteleczkach 10-gramowych. Wiecie, ile potrzeba takich buteleczek? I jak trudno je napełnić?
Weszło to w życie w marcu, a już w maju "nasz rząd" postanowił obłożyć e-fajki akcyzą. Przy czym, co ciekawe, nikotyna stanowi drobny procent płynu. Akcyzą obłożono również glikol, w którym się ją rozpuszcza. Wygląda na to, że e-palacze zaczną sprowadzać nikotynę z zagranicy - i będą ją rozpuszczać sami w kupionym w aptece (bez akcyzy) glikolu.
To jest cios, po którym spora część dystrybutorów e-dymków się nie podniesie.
"Nasz rząd" twierdzi, że czyni to gwoli sprawiedliwości - zapewne społecznej. Ciekawe w takim razie, dlaczego preferuje cłami i podatkami "zdrową żywność" czy nowsze samochody. Bo inne są szkodliwe dla zdrowia i powodują więcej wypadków?
Najgorsze w tym jest to, że tego typu zmiany wprowadza się z dnia na dzień. Na przykład ta podwyżka akcyzy będzie "konsultowana ze społeczeństwem" do 12 lipca. Czyli podczas wakacji. Społeczeństwo wróci z wyraju i dowie się, że znów musi za coś więcej zabecelować.
Ja tam nie palę ani papierosów tradycyjnych, ani e-fajek - więc jestem absolutnie bezstronny. I jako człowiek bezstronny oznajmiam, że jest to świństwo. Ale jak to był powiedział śp. Alexis de Tocqueville: "Nie ma takiego okrucieństwa - ani takiej niesprawiedliwości - jakiej nie mógłby się dopuścić skądinąd łagodny i liberalny rząd... kiedy zabraknie mu pieniędzy!". W tym momencie brakuje na 500+, więc rząd ściąga kasę, skąd może.
W normalnym państwie rząd nakłada podatek i informuje o tym na sześć lat do przodu, by ludzie mogli się przyzwyczaić. Ale w d***kracji? Przecież ten podatek ściągnąłby jakiś rząd antypisowski!
Zobacz: Henryk Wujec: Będę namawiał Frasyniuka, by jednak nie siadał