Dla porównania: Chiny miewały wtedy wzrost 10 proc., a np. Malezja nawet 13 proc. JE Jan Vincent, znany w Polsce pod pseudonimem Jacek Rostowski, postanowił skorzystać z niemieckich wzorów. Właśnie ogłosił, że w tym roku wzrost gospodarczy wyniesie 1 proc., ale w 2017 r. wyniesie 3,5 proc.! Warto spytać, skąd On to wie??!?
O ile pamiętam, w 2009 r. twierdził, że wzrost wyniesie 1 proc., ale w 2013 r. wyniesie 3,5 proc. - a Komisja Europejska dająca niższe oceny się myli. Ale niby skąd KE miałaby to wiedzieć? Skąd ci eksperci (od siedmiu boleści...) biorą swoje dane. Skąd oni wiedzą, czy w 2017 r. nie będzie akurat znakomitych urodzajów - albo przeciwnie? Skąd wiedzą, czy OPEC nie wpadnie w 2016 r. na pomysł podniesienia dwukrotnie ceny ropy? Skąd wiedzą, czy kolejne 3 miliony młodych Polaków nie wyjadą za granicę?
A skąd wiedzą, czy w 2017 r. u steru nie będzie Nowej Prawicy, która najpierw wsadzi p. Vincenta za kratki, a następnie zlikwiduje podatki dochodowe i 98 proc. biurokracji? Pan prof. Krzysztof Rybiński pytany o to, co by się stało, gdyby władzę w Polsce objął Korwin-Mikke, odparł: "Trzy miesiące potwornego b***elu - a potem wzrost gospodarczy 10 proc. rocznie". Więc w 2015 r. będą nowe wybory - i kto wie? Już w 2016 r. może być te 10 proc... a w 2017 r. - 15 proc. Nie ma w tym nic szokującego. Jeśli mam pięć krzeseł, a po roku mam ich sześć - to jest to wzrost o 20 proc. Nic takiego nadzwyczajnego... Jeśli nie jest się w tej (przepraszam za brzydkie słowo...) "Unii Europejskiej".
Platforma Obywatelska spada w sondażach i spada. W tej chwili chce na nią głosować mniej niż co czwarty wyborca. Później zostanie im zapewne 10-15 proc. Po czym zniknie - tak samo jak zginęła "potężna" Unia Demokratyczna czy AW "S".
A możliwe, że zniknie jeszcze w październiku - jeśli wyjdzie z niej Wczc. Jarosław Gowin, który wielokrotnie oznajmiał, że gospodarczo najbliżej mu do Kongresu Nowej Prawicy właśnie. Ja nie chcę prognozować - bo po co? Pożyjemy, zobaczymy... Jedno jest praktycznie pewne: w roku 2017 p. Jan Vincent nie będzie już rządził polskimi finansami.
W takim razie tę "optymistyczną" prognozę opiera może na tym: "Jak tylko ogłoszę, że odchodzę, w kraju wybuchnie entuzjazm - i od razu PKB wzrośnie do 3,5 proc."? To może zrobiłby dla kraju coś dobrego - i odszedł już? Po co czekać? Tylko dla mnie wzrost 3,5 proc. to żaden wzrost. Polskę stać na wzrost 10-15, nawet 20 proc. Polak potrafi! Jeśli się go nie karze podatkiem za dobrą pracę - i nie nagradza zasiłkami za nieróbstwo, oczywiście! I nie rabuje pieniędzy, obiecując gruszki na wierzbie, czyli emeryturę... O czym za tydzień...