"Super Express": - W jednym ze żłobków w Starogardzie Gdańskim rodzice nagrali opiekunki swojego dwuletniego synka. Opiekunki przeklinały, krzyczały, biły i generalnie wyżywały się na dzieciach. Wcześniej pokazano kneblowane i wiązane dzieci w żłobku we Wrocławiu. Dzieje się coś wyjątkowego czy po prostu rodzice zaczęli zauważać problem?
Prof. Janusz Czapiński: - Nagłośnienie obu przypadków oznacza raczej to drugie. Rodzice baczniej przyglądają się temu, co się dzieje w takich placówkach z ich pociechami. Mają świadomość, co powinno się dziać i jak nie powinni postępować wychowawcy. Nie sądzę, żebyśmy mieli do czynienia z jakimś nagłym skapcanieniem moralnym opiekunek.
- To zapewne nie jest zbyt dobrze płatna praca i może mamy do czynienia z doborem negatywnym?
- Oczywiście tak jest i tę pracę często, choć nie zawsze, biorą ludzie, którzy nie mogą znaleźć innej. Kładę jednak nacisk na wzrost świadomości rodziców. Trzykrotnie wzrósł odsetek tych z wyższym wykształceniem. Nic dziwnego, że domagają się, żeby traktowano ich dzieci godnie.
- Pamiętam swoje czasy przedszkolne w PRL i też były opiekunki, które potrafiły bić, a nawet wyrywać włosy dzieciom. Skoro mówimy o wzroście świadomości i wykształcenia rodziców, to dlaczego nie rośnie ona po drugiej stronie? Nie zdziwię się, jeżeli te opiekunki też miały to nasze wyższe wykształcenie...
- To prawda, ale w tamtych czasach nie było aż tak widocznych i dużych dysproporcji. Łatwo wyobrazić sobie scenę, w której matka przyjeżdża po dziecko dobrym samochodem i odbiera je od opiekunki. Ta zaś wraca później do domu rowerem. Poziom frustracji takiej opiekunki musi być przeogromny. Poczucie dystansu i życie z gulą w gardle, dlaczego mnie spotyka los aż tak gorszy niż matkę tego dziecka? I może podświadomie, ale może kończyć się w jakimś sensie odgrywaniem na tych dzieciach.
- Czy po ujawnieniu tych szokujących zachowań wobec dzieci cokolwiek się zmieni? Pensje opiekunek zapewne w nagłym trybie nie wzrosną.
- Wystarczy samo to, że opiekunki będą ostrożniejsze. Nawet w obawie o to, że kolejni rodzice ujawnią jakieś praktyki w danym żłobku i przedszkolu. Niczego więcej bym nie oczekiwał.
Prof. Janusz Czapiński
Psycholog społeczny, Uniwersytet Warszawski