Wyrokowanie o tym, kto zyska, a kto straci na awanturze wokół Smoleńska jest jeszcze przedwczesne. Oczywiście w chwili obecnej radykalna prawica narzuciła ton tej całej dyskusji. Muszę przyznać, że na całą sprawę patrzę z coraz większym niesmakiem, ponieważ pomysł, że latamy sobie do Smoleńska i mamy pretensje do Rosjan, że nas nie uratowali, wydaje mi się mocno aberracyjny.
Przeczytaj koniecznie: Ministrowie Klich i Arabski oraz byli dowódcy 36. Specpułku usłyszą zarzuty w smoleńskim śledztwie?
Przerzucanie piłeczki z boiska na boisko jest, w moim przekonaniu, polityczną bijatyką w najgorszym stylu. Mam wrażenie, że ludzie nie są zainteresowani tą sprawą, tak jak są nią zainteresowane media, i dlatego cała polska polityka może stracić. Jest jednak kilka ważniejszych spraw w tym kraju niż dochodzenie, czemu kontrolerzy nie zamknęli lotniska.
Na pewno jest to kryzysowa sytuacja dla premiera Tuska, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Do wyborów zostało jeszcze dużo czasu i jeżeli PiS nadal będzie miał twarz Antoniego Macierewicza, to wątpię, żeby zagroził.
Janina Paradowska
Publicystka tygodnika "Polityka"