Janina Paradowska

i

Autor: archiwum se.pl

Janina Paradowska: Kandydat niezależny? Złożył hołd prezesowi

2012-10-02 4:00

Publicystai ocenia kandydaturę Piotra Glińskiego na premiera.

"Super Express": - PiS przedstawił kandydata na premiera rządu fachowców - prof. Piotra Glińskiego. To dobry ruch?

Janina Paradowska: - To dalszy ciąg kampanii PiS prowadzonej przeciwko rządowi. Znaleziono antyrządowego profesora, który podejmuje się czegoś, co nazywa misją. To prześmieszne.

- Mówi, że jest kandydatem niezależnym. A Jarosław Kaczyński, by tę niezależność podkreślić, zaraz po przedstawieniu jego kandydatury wyszedł z sali.

- Tylko że sam profesor tę niezależność od razu podważył, składając hołd Kaczyńskiemu. Bardzo jednoznacznie podzielił diagnozę prezesa PiS, wyraził swoją fascynację nim i pełne zaufanie. Gdyby się z PiS nie zgadzał, toby tej propozycji nie przyjął. Jest więc kandydatem Kaczyńskiego, tylko nie wiem do czego.

- Może PiS chce przyciągnąć na swoją stronę kolejnego polityka z tytułem profesorskim?

- Słychać też, że jeśli nie w polityce krajowej, to może prof. Gliński znajdzie się w Parlamencie Europejskim. Teraz jednak mówi, że wybiera się na rozmowy z partiami. Ciekawe, jaki ma ku temu mandat. Skoro nie wyborczy, to pewnie ten od Jarosława Kaczyńskiego.

- To rzadki widok - PiS negocjujący z partiami lewicowymi.

- Trochę mnie to dziwi, że pan profesor nie wie, na czym polega porządek demokratyczny w państwie. Gdy jest większość sejmowa i nie ma szans na zmianę rządu, on nagle występuje z jakimś expose, jakby już był premierem, i podejmuje rozmowy z partiami. Ale o czym on, profesor Polskiej Akademii Nauk, ma z nimi rozmawiać? Na tej samej zasadzie każdy profesor PAN mógłby zacząć chodzić po klubach parlamentarnych i pytać, czy go poprą na jakimś stanowisku.

- Grzegorz Napieralski nie wykluczył jednak konstruktywnego wotum nieufności dla rządu.

- Podobno całe SLD ma się zebrać i debatować. Napieralski złapany w Sejmie na gorąco i poproszony o komentarz, zupełnie nie umiał się znaleźć. Ale pomysł, żeby polityk rozsądny, jakim jest Leszek Miller, debatował o kandydaturze pana profesora, jest przedsięwzięciem tak groteskowym, że może mnie tylko rozśmieszyć.

- Tak czy siak, PiS od tygodnia całkiem skutecznie przyciąga naszą uwagę, prowadząc swą jesienną ofensywę?

- Niech sobie prowadzi. Ja na to patrzę z państwowego punktu widzenia: jest rząd, jest większość sejmowa i rządząca koalicja. I nic nadzwyczajnego się nie dzieje w tej chwili, by przedstawiać nowego premiera. A może pan profesor chce stanąć na czele rewolucji i siłą obalać rząd? No cóż, ja tego po prostu nie rozumiem.

- Bardziej zrozumiała jest dla pani kandydatura Tadeusza Cymańskiego z Solidarnej Polski - polityka rozpoznawalnego i sympatycznego?

- Nie, ona jest tak samo śmieszna. Solidarna Polska pewnie będzie skasowana przez PiS, więc teraz ścigają się na kandydatów na premiera, na rządy techniczne czy pozaparlamentarne. Uważam, że takie pojęcia burzą pewien ład demokratyczny. I dziwię się, że ktoś z tytułem profesorskim i bardzo porządnym dorobkiem naukowym bierze w tym udział. Może mu się znudziła nauka i odkrył w sobie ambicje polityczne?

Janina Paradowska

Publicystka "Polityki"