Janina Ochojska, europosłanka i założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej, w ostrych słowach skomentowała sytuację, do której miało dojść w nocy z soboty na niedzielę (18/19 grudnia) na granicy polsko-białoruskiej. „Mam nadzieję, że kiedyś ludzie z @Straz_Graniczna odpowiedzą za łamanie prawa i tortury zadawane niewinnym ludziom. Opisy takich czynów czytałam w relacjach osób, które przeżyły II WŚ. Wzorce z katów niemieckich i sowieckich obozów” – napisała na Twitterze. Co tak wzburzyło Ochojską?
W ten sposób odniosła się do dramatycznej relacji na Facebooku Kamila Syllera, prawnika z Podlasia, który pomaga migrantom na granicy polsko-białoruskiej. - W lasach znowu pojawiły się dzieci i kobiety. Czyli albo grupa była tak duża, że służbom nie udało się jej wyłapać, albo było dużo mniejszych przejść, na mniej strzeżonych odcinkach. Ostatnio w lasach byli głównie mężczyźni, bo podczas przejść przygotowanych przez służby białoruskie - z helikopterami, światłami, szczekaczkami i rosomakami po naszej stronie - tylko mężczyźni mieli szansę przebić się przez linię polskich służb i odbiec od granicy na bezpieczną odległość.
TAK WYGLĄDA granica Polski z Białorusią! Nasz dziennikarz był na miejscu! ZOBACZ GALERIĘ PONIŻEJ.
Opisał on również wydarzenia, do których doszło minionej nocy z udziałem „mundurowych”. - Żołnierze napadli dwie osoby z naszej sieci pomocowej - poza strefą, na skraju lasu. Zmusili do leżenia na mokrej ziemi. Po pewnym czasie pozwolili im klęknąć. Nie wstać. Klęknąć. Pod pozorem realizowania uprawnień bezkarnie (na razie) zabawiają się w poniżanie ludzi - z polskimi obywatelami włącznie. Zrewidowali ubrania (z przemacaniem) i plecaki. Przejrzeli telefony - kontakty, połączenia i esemesy (czyli naruszyli tajemnicę korespondencji i prawo do prywatności). Nagrali to przeglądanie. Po przyjeździe SG - ulotnili się. Pogranicznik potwierdził naszym ludziom, że w miejscu zatrzymania nie ma strefy. Na pytanie, dlaczego zatem zostali zatrzymani i tak potraktowani, odpowiedział: "Z ciekawości" – napisał.
Tymczasem Straż Graniczna poinformowała w niedzielę (19 grudnia) rano, że zmienia się charakter incydentów na granicy. - Próby nielegalnego przekroczenia granicy podejmują obecnie przede wszystkim młodzi mężczyźni. Nie ma wśród nich rodzin z dziećmi - powiedziała PAP kapitan Krystyna Jakimik-Jarosz z Biura Prasowego podlaskiej Straży Granicznej.
Podkreśliła, że coraz częściej zniszczenia granicznej infrastruktury, czyli przede wszystkim przecięcia concertiny, dopuszczają się białoruskie służby bez udziału migrantów. - Nie tylko wspierają ataki na granicę dokonywane przez migrantów, ale także sami dokonują prowokacji. Często po to, by odwrócić uwagę od kolejnej próby sforsowania granicy, która ma miejsce kilka kilometrów dalej, godzinę lub dwie później – dodała.