Krystyna Janda

i

Autor: AKPA Krystyna Janda

Janda, celebryci i pandemia przywileju dla nadludzi - komentuje Tomasz Walczak

2021-01-05 7:35

Pamiętacie Państwo ze szkoły taniec śmierci? To pochodzące z późnego średniowiecza alegoryczne przedstawienie wszystkich stanów społecznych prowadzonych przez kościotrupa, które miało dowodzić, że wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi. Pandemia koronawirusa pokazała jednak, że nawet śmierć jest niesprawiedliwa.

Covid-19 uwypuklił tylko nierówności, które i bez pandemii zagrażały spójności społecznej, były przyczyną radykalizującej się polityki, a dziś dyktują, kto ma większe szanse, by stać się ofiarą koronawirusa i – jak dowodzi afera ze szczepieniami znanych aktorów – kto ma szansę przeżyć.

Pandemia szybko podzieliła nas na grupę uprzywilejowaną, która może zmniejszyć ryzyko zachorowania zdalną pracą i grupę wysokiego ryzyka, która ze względu na wykonywaną pracę jest bardziej narażona na zakażenie. Nie jest odkryciem, że oprócz personelu medycznego i służb porządkowych do tej drugiej grupy należą przede wszystkim osoby, wykonujące mało prestiżowe i niskopłatne prace – od pracowników sklepów po sprzątaczki. Co więcej, co bogatsi wyjechali z miast, zaszyli się na prowincji w swoich podmiejskich rezydencjach domach letniskowych, gdzie bezpiecznie mogą izolować się od społeczeństwa.

Idący ramię w ramię z pandemią kryzys gospodarczy, jak zawsze, nieproporcjonalnie uderzył też osoby mniej majętne, pozbawiając je pracy lub części zarobku, pogarszając i tak już ich trudną sytuację materialną.

Ale przecież nierówności mają nie tylko wymiar czysto materialny, ale dotyczą też statusu i kapitału społecznego. Ci z dostępem do odpowiednich znajomości mogli pokątnie robić regularnie testy na koronawirusa, choć dla zwykłych śmiertelników były dostępne tylko w wypadku wystąpienia objawów koronawirusa. Teraz znajomości pozwalają na dostęp do innego dobra deficytowego – szczepionek, których nadal jest zbyt mało, by mogli skorzystać z nich wszyscy chętni. Jest za to grupa wybrańców, do których kolega zadzwoni, by zaprosić na szczepienie poza kolejnością. A jeszcze nasłuchamy się, że aktor, który z tej możliwości skorzysta jest niemal nadczłowiekiem, którego zdrowie i życie cenniejsze niż Państwa czy Waszych rodzin.

Rozumiem, że klasowy przywilej zawsze ułatwiał przetrwanie. W starożytnym Rzymie bardziej majętni mieszkali na parterach domów wielorodzinnych, bo łatwiej stamtąd było uciec przed pożarem (wcale nierzadkim wtedy dopustem bożym), a biedota mieszkała na ostatnich piętrach, gdzie niechybnie ginęła w płomieniach. Na Titanicu szalup starczyło tylko dla ludzi z górnych pokładów, gdzie pasażerami była bogata elita. Ale czy w XXI w. musimy akceptować ten stan rzeczy?