"Super Express": - To już ponad miesiąc, jak rząd odebrał tysiącom opiekunów zasiłek w wysokości 520 złotych na opiekę nad osobą niepełnosprawną...
Jan Rulewski: - Kiedy ta ustawa była procedowana przez senacką Komisję Rodziny i Polityki Społecznej, to trzasnąłem drzwiami. Wystąpiłem z niej na znak protestu przeciwko temu, żeby równoważyć budżet poprzez zamach na egzystencjalne problemy ludzi biednych i dotkniętych przez los. Moje sumienie tego nie wytrzymało.
- Co jest nie tak z tą ustawą?
- Rząd popełnił w niej trzy grzechy. Po pierwsze, przy pomocy niektórych polityków PO, a zwłaszcza przewodniczącego komisji, okłamał opinię publiczną, jakoby pomysł był konsultowany społecznie. Drugim grzechem jest to, że ciął równo. Tą ustawą były objęte różne grupy ludzi - i ci z alzheimerem, którzy wymagają dwudziestoczterogodzinnej opieki, i ci, którzy mają np. przypadłość epilepsji, która się objawia okresowo, ale przez to nie mogą się realizować w normalnym trybie życia zawodowego. Dla rządu decydująca była nie sytuacja zdrowotna tych ludzi, tylko głupawe kryterium sumowania dochodów osoby, która się poświęca jako opiekun, z dochodami strony pielęgnowanej. To jest absurd! Co więcej - i to jest trzeci grzech - przecież nawet wprowadzając takie zmiany, rząd powinien był przewidzieć, że dla niemałej liczby przypadków trzeba przygotować różnego rodzaju pomoc społeczną, jak np. domy pomocy społecznej czy całodobowych opiekunów społecznych, ale przecież to jest niewykonalne dla budżetu.
- To chwalebne, że potrafił się pan postawić koleżankom i kolegom z partii, ale czy to wszystko?
- Z polityki społecznej się nie wycofuję, wycofałem się tylko z komisji, która mnie wmontowywała w kłamstwa i takie grzechy, które wymieniłem. Ja nie będę grabarzem biednych, opuszczonych, bezrobotnych. Natomiast w zeszłym miesiącu skierowałem do premiera pismo w formie apelu, żeby w przypadkach drastycznych, ewidentnych przedłużyć wypłacanie zasiłku do czasu wypracowania nowej ustawy. A jeszcze gdy odchodziłem z komisji, obiecano mi, że ujawni się nowa, bardziej elastyczna ustawa. Czas minął i nie widzę nawet pierwocin takiej ustawy. Niedawno dostałem arogancką odpowiedź od pani minister Elżbiety Seredyn, która wmawiała mi, że ja chcę odrodzić poprzednią ustawę, która przynosiła tyle strat. W ten sposób powiedziała przed premierem, że ten Rulewski to być może jakiś wariat, bo oni chcą zrobić coś dobrego, a on w tym przeszkadza.
- Do "Super Expressu" wpływa wiele skarg od ludzi pokrzywdzonych przez tę ustawę...
- Problem będzie narastał, bo dziś ludzie się dowiadują, że już nic nie dostaną. Mało tego, ci ludzie przecież byli jeszcze ubezpieczeni. A teraz, wobec rynku pracy, który mało kogo chce wchłonąć, zostają na lodzie. Rzecznik praw obywatelskich wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego ze skargą w związku z utratą praw nabytych. Wyobraźmy sobie następującą sytuację: kobieta musi opuścić matkę, która jest w takim stanie, że nie wie, co się wokół niej dzieje, a z drugiej strony nie ma jak wrócić do pracy, bo trudno, żeby ją przyjęto po dziesięciu latach absencji.
Jan Rulewski
Senator PO