"Super Express": - Wielu ma pan przyjaciół, którzy nagrywają wasze spotkania przy wódce?
Jan Piński: - Człowiek, który nagrywa ludzi, z którymi umawia się na wódkę, nie jest przyjacielem. Źle oceniłem swoją relację z Piotrem Nisztorem.
- Piotr Nisztor podtrzymuje, że spotkanie zorganizował pan. I że nie było żadnego spotkania z "ludźmi Kulczyka", o którym pan wspomina, którzy mieli kupić od niego książkę.
- Nisztor kłamie, co łatwo udowodnić. Latem 2011 r. spotkałem się z Jarosławem Sroką (umówił nas mój nieżyjący szef Mirosław Cielemęcki). Przekazałem informację Piotrowi, że przedstawiciele Kulczyk Holding chcą z nim rozmawiać o wstrzymaniu publikacji książki. Za zgodą Piotra ustaliliśmy osobę, która miała rozmawiać z nim na ten temat. Piotr doszedł do jakiegoś porozumienia z przedstawicielami Kulczyk Holding i książka się nie ukazała.
Przeczytaj też: Majątek Romana Giertycha. Były polityk już nie klepie biedy! [ZDJĘCIA]
- Jarosław Sroka, członek zarządu Kulczyk Holding, twierdzi, że nie było spotkania z przedstawicielami biznesmena, które pan organizował. Też kłamie?
- Są dwie wersje: jedna dla "Wprost" i druga dla "Gazety Wyborczej". Proszę go zapytać o spotkanie na ul. Żurawiej organizowane przez byłego wicenaczelnego "Wprost", nieżyjącego już Mirka Cielemęckiego.
- Podkreśla pan, że Piotr Nisztor napisał książkę i gdzieś ją na boku sprzedał. Piotr Nisztor twierdzi, że to nieprawda i książka nie do końca powstała, a wydawnictwo z którym rozmawiał, przestraszyło się publikacji.
- Nie mówię, że Piotr sprzedał książkę, tylko że po rozmowach z przedstawicielami Kulczyk Holding zaprzestał pracy nad nią i zrezygnował z publikacji. W 2012 r. powiedziałem Piotrowi, że jeżeli nie sprzedał książki, to wydawnictwo, dla którego pracuję - Penelopa, chętnie ją wyda. Nisztor wydał w tym wydawnictwie jedną książkę, o katastrofie smoleńskiej, więc wiedział, że to realna propozycja. Mimo to odmówił.
- Sugeruje pan też animowanie afery taśmowej (nawet może samych nagrań) przez polityków PSL. Ma pan na to jakieś dowody albo poszlaki?
- W lipcu 2012 r. przekazałem Nisztorowi e-mailem materiały dotyczące patologicznych układów z państwowymi spółkami biznesmena, który zaprzyjaźniony jest z politykami PSL, m.in. z Janem Burym. Piotr nie opublikował żadnego tekstu na ten temat, ale kilka miesięcy później dostał pracę w spółce należącej do syna tego biznesmena! Firma zainwestowała setki tysięcy złotych, a może więcej w tygodnik, którego Nisztor został naczelnym. Nisztor przeszedł zaś na ty z Janem Burym i promował go w swoim piśmie. W tym tygodniku reklamowała się spółka Węglokoks, która dziś ma tworzyć państwowe składy węgla, a więc skorzysta na upadku Marka Falenty i jego spółki. To wątek, który trzeba wyjaśnić.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail