Jan Ordyński: Kaczyński obnażony

2011-10-05 3:50

Publicyści oceniają poniedziałkową rozmowę Tomasza Lisa z Jarosławem Kaczyńskim. Kto ich zdaniem zwyciężył w tym starciu?

"Super Express": - Media i fora internetowe huczą od komentarzy na temat starcia Tomasza Lisa i Jarosława Kaczyńskiego w TVP. Skąd tyle szumu?

Jan Ordyński: - Moim zdaniem wynika to z ubóstwa intelektualnego dotychczasowych dyskusji, które mogliśmy obserwować w czasie tej kampanii. Poniedziałkowa rozmowa Lisa z Kaczyńskim była jedną z najpoważniejszych do tej pory.

- Rozmowa miała charakter wielkiego starcia dwóch osób, które nie pałają do siebie sympatią. Kto je wygrał?

- Zdecydowanie Tomasz Lis, który był świetnie przygotowany. Udało mu się zapytać prezesa PiS o kilka niezwykle istotnych spraw. Zarówno odpowiedzi udzielone przez Kaczyńskiego, jak i uchylanie się od nich dały wyraźny sygnał wyborcom, czego można spodziewać się po jego rządach. Ponadto redaktorowi Lisowi udało się pokazać, że Kaczyński jest politykiem, jakiego dobrze znamy, bez przerw na makijaż polityczny.

- Nie zabrakło jednak panu merytorycznej rozmowy? W pewnym momencie dyskusja zamieniła się w pyskówkę.

- Mogła być ona bardziej merytoryczna, ale prezes nie chciał odpowiadać na zadawane pytania. W związku z tym prowadzący, aby dalej pociągnąć program i utrzymać jego dramaturgię, musiał dostosować się do poziomu Jarosława Kaczyńskiego.

- Tomasz Lis nie dał się za bardzo ponieść tej dramaturgii?

- Możliwe, ale wynikało to z zaczepek prezesa PiS, który sugerował wyraźnie, że Lis jest stroną w konflikcie, a nie dziennikarzem. Ja jakoś nie odczułem, żeby traktował Kaczyńskiego inaczej niż pozostałych polityków.

Jan Ordyński

Publicysta TVP

i "Przeglądu"

Lis: - Pan pretenduje do tego, żeby rządzić czterdziestomilionowym krajem...

Kaczyński: - Dobrze, że pan wie, że to czterdziestomilionowy kraj, a nie jakiś mały, który musi się wszystkim podporządkowywać. W pana piśmie i publicystyce nie bardzo słychać odgłosy tego przeświadczenia.

Lis: - To pan chce rządzić Polską.

Kaczyński: Pan też miał takie ambicje.

Lis: - Co pan chciał powiedzieć o Angeli Merkel?

Kaczyński: - A czy pan nie zna polskiego?

Należy pan do bardzo często spotykanej w Polsce formacji, która szkodzi Polsce.

Kaczyński

Bardzo bym chciał, żeby polscy dziennikarze i publicyści byli śmielsi. Do tego pana zachęcam ze wszystkich sił, a pan z miną napiętą na mnie

Więcej pewności siebie, panie redaktorze! Kaczyński

Kaczyński: - Panie doktorze...

Lis: - Nie jestem doktorem, jestem redaktorem.

Kaczyński: - Powiedziałem panie doktorze?

Lis: - Jestem zwykłym magistrem.

Kaczyński: - Panie magistrze...

Prosiłbym o pytanie odnoszące się do ważnych polskich spraw. Pan ciągle próbuje.

Kaczyński

Lis: - Posłuchajmy wypowiedzi ojca Rydzyka sprzed paru lat.

Kaczyński: - A może jeszcze sprzed kilkunastu?

Lis: - To się już nie liczy.