- Czyli pracował dla Donalda Tuska, Ewy Kopacz, Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego?
- Powołany został przez Donalda Tuska, gdy ten był premierem. Ale pełnił tę samą funkcję w rządzie Ewy Kopacz w latach 2014 – 2015, Beaty Szydło w latach 2015 – 2017, czy obecnym gabinecie Mateusza Morawieckiego do września tego roku.
– Sprawa jest jasna. Jednak w oficjalnym raporcie nazwisko Kalińskiego się nie pojawiło. Słyszymy o innych bohaterach afery reprywatyzacyjnej. Z czego to wynika?
- Jesteśmy przekonani, że ratusz posiadał odpowiednie dane. Podliczyliśmy to na początku na podstawie danych ratusza. Na pewno dla nich niewygodna informacją jest to, że ów mecenas również jest autorem opinii prawnych na zlecenie ratusza. Mamy tu do czynienia z konfliktem interesów.
– Konfliktem? Przecież sytuacje, w której stołeczny ratusz wynajmował kancelarie prawne były na porządku dziennym. Może stołeczni urzędnicy uznali, że akurat mecenas Kalicki jest najlepszym fachowcem w danej kwestii?
To skandaliczne, aby zamawiać ekspertyzę u osoby, która zajmuje się procesem reprywatyzacji. Pozyskując dla swoich klientów bardzo duże ceny. Ratusz ewidentnie ukrywał informacje po to, aby nie postawić swoich działań w niekorzystnym świetle. Jeżeli chodzi o ministra Jakiego to minister ukrył informację o tym. Zwróćmy uwagę, że ten prawnik równolegle przez wiele lat był ekspertem rządu Mateusza Morawieckiego, w którym ministrem jest Patryk Jaki.
Twierdzi pan, że minister coś ukrywał. A może po prostu nie wiedział?
- Z całym szacunkiem, ale trudno powiedzieć, ze nie wiedział, jeśli operuje na tych danych co my. Jeżeli na konferencji przedstawia raport reprywatyzacji i przedstawił wyliczenia wszystkich kwot odszkodowań. To musiał je obliczyć. Także te, które dotyczą Roberta M. Trudno mi wierzyć w to, że takiej wiedzy nie miał. Mając dostęp do tych wszystkich informacji.
- Może odszkodowania pana Kalińskiego były całkowicie zgodne z prawem a odszkodowania pana Roberta N niekoniecznie?
- My nie wiemy jak było w przypadku pana Kalińskiego, więc nie stawiamy zarzutu. Opinia publiczna ma prawo do wiedzy na temat jego skuteczności oraz wysokości kwot, które pochodzą z kasy miasta. Minister Jaki na ostatniej konferencji prasowej nie ujawnił tych informacji. To bardzo niepokojące, bo powinien był to zrobić.
- Afera reprywatyzacyjna stała się sprawą ogólnopolską. Nie ulega wątpliwości, że sytuację poprawić mogłaby tak zwana duża ustawa reprywatyzacyjna. Na razie jednak nie jest realizowana. Czy widzi Pan szansę na to, by została przeprowadzona?
– Uważamy, ze to jest absolutnie kluczowa kwestia, aby ta ustawa weszła. Warto, aby ustawa została uchwalona. Z przykrością obserwujemy, że reprywatyzacja stała się orężem w walce politycznej. Rozwiązaniem do którego wszyscy powinni dążyć to ustawa, która będzie regulacja dla pewnych patologii. Niezależnie od poglądów politycznych.
- Dlaczego pana zdaniem ta ustawa nie została jeszcze uchwalona?
Ustawa uzyskała negatywna opinię rozmaitych ciał. Między innymi rady legislacyjnej przy premierze RP. Rady, w której zasiadał wspomniany już mecenas Kaliński. Naszym zdaniem zabrakło woli politycznej po stronie rządu.
–Czemu tej woli zabrakło?
- W tym momencie PiS czerpie korzyści polityczne z działalności ministra Jakiego, który teoretycznie ma działać w sprawie reprywatyzacji. To wygodne aby trwał ten stan rzeczy.
- Mam rozumieć, że obu stronom zależy, aby utrzymać status quo?
- Kiedy trzeba było, PO nie zrobiła tego, co należy w kwestii reprywatyzacji a teraz politycy opozycji głośno krzyczą co należy czynić. To absurd.
- Jednak obóz rządzący mówi o aferze dużo. Podaje konkretne przykłady nadużyć. Dowiadujemy się o nich chociażby podczas obrad komisji weryfikacyjnej. Rząd mówi też o potrzebie tej afery wyjaśnienia. To znaczy, że jednak nie ma „ciśnienia” na zamiatanie afery pod dywan?
- Z jednej strony mamy władze Warszawy, które raz po raz mówią co innego, ale w sprawie afery nie robią nic. Z drugiej strony mamy obóz rządzący, który twierdził, że zostanie ukrócona dzika reprywatyzacja. Minęły trzy lata i to się nie stało. Nadal można nabywać kamienice z lokatorami. To w polskim prawie jest legalne. Choć oczywiście nie powinno być dopuszczalne.