– Jana Lityńskiego poznałem w celi przejściowej więzienia w Strzelcach Opolskich. On siedział za wydarzenia marcowe, a ja za bunt na Wojskowej Akademii Technicznej. Władze ogłosiły amnestię i byłem już spakowany do wyjścia. No i po „cywilnemu” chciałem się z nim przywitać, mówiąc, że chyba jesteśmy znajomymi. On zaś odpowiedział, „k*** twoja mać, nie jestem twoim znajomkiem” – opowiada Jan Rulewski.
>>>CZYTAJ WIĘCEJ O JANIE LITYŃSKIM!
>Jedna z największych legend "Solidarności" NIE ŻYJE! Kim był Jan Lityński?
– Chodzi o to, że on był grypsujący i dlatego mnie zblatował. Pouczył przy tym o konieczności właściwego odzywania się do grupy charakterniaków – tłumaczy były opozycjonista. – Zaskoczyło mnie to, bo on był więźniem politycznym, ja zresztą też uważałem się za zakładową ekstraklasę, przecież nie byłem kryminalistą. No w końcu powiedziałem mu, że siedzę za politykę i jakoś zaczęliśmy rozmawiać, aż w końcu dał mi swój adres. Spotkaliśmy się na wolności, a nasze drogi krzyżowały się aż do pogrzebu Henryka Wujca (†80 l.) w zeszłym roku – mówi legendarny działacz o swym zmarłym koledze.
>>>CZYTAJ WIĘCEJ:
>Tajemnica śmierci Jana Lityńskiego. Bronisław Komorowski ujawnia nieznane szokujące szczegóły
KLIKNIJ W ZDJĘCIE PONIŻEJ I ZOBACZ HISTRIĘ DZIAŁALNOŚCI JANA LITYŃSKIEGO W OBRAZKACH