Jan Guz: Demontaż prawa pracy

2013-03-14 3:00

Czy pracodawcy wykorzystują kryzys jako pretekst dla uszczuplania praw pracowników? Opinia związkowca

"Super Express": - Na przestrzeni wieków stosunek pracy ewoluował. Najpierw mieliśmy niewolnictwo, później pańszczyznę... Wygląda na to, że teraz przyszedł czas na staż. Wieczny staż, dodajmy.

Jan Guz: - Pracodawcy, przedsiębiorcy, kapitaliści - wszystko jedno jak ich nazwać - wykorzystują luki w prawie, co umożliwia im zatrudnianie pracowników za zaniżonym wynagrodzeniem i z możliwością szybkiego wyrzucenia za burtę. To są właśnie stażyści. Te luki trzeba deregulować. Zgłaszamy w tej sprawie wnioski do komisji trójstronnej i do ministra pracy. Jak na razie, niestety, na próżno.

- Wczoraj, między innymi w tej sprawie, spotkał się pan z członkami rządu - wicepremierem Piechocińskim i ministrem pracy Kosiniakiem-Kamyszem...

- Było to spotkanie ostatniej szansy. OPZZ oczekuje realizacji - uwaga: przyjętego cztery lata temu! - pakietu antykryzysowego. Chodzi o radykalne ograniczenie umów śmieciowych, przeciwdziałanie rozszerzaniu się ubóstwa polegającego na wzroście liczby biednych pracujących, co się przekłada na biedne rodziny, co się z kolei przekłada na niedożywione dzieci. Razem z "Super Expressem" domagamy się również, aby rząd rozpoczął procedurę uchwalania możliwości przejścia na emeryturę po 35 latach pracy dla kobiet i po 40 latach dla mężczyzn niezależnie od wieku. Oprócz tego, proszę spojrzeć, nie ma osłon dla osób poszkodowanych przez kryzys - polskie świadczenia socjalne i zasiłki rodzinne należą do jednych z najniższych w Europie. Odbywa się demontaż prawa pracy. Przecież to jest rechot historii: Solidarność, która w PRL walczyła o lepsze prawa pracownicze, obecnie musi walczyć o to, aby utrzymać chociażby te, które były w PRL. A w tle odbywa się wyprzedaż majątku narodowego - ostatnich zakładów.

- Jeżeli rząd pozostanie głuchy, to...?

- To aktywnie włączamy się w akcję strajkową, w obywatelskie nieposłuszeństwo. I chyba właśnie tak się skończy. Bo na razie mamy do czynienia z teatrem, a nie z dialogiem. Spotykamy się, rozmawiamy - wydaje się, że jesteśmy słuchani - ale nic z tego nie wynika. Dłużej nie będziemy tego tolerować.

Jan Guz

Przewodniczący OPZZ