"Super Express": - Rozumie pan opór PO i prezydenta, żeby nie iść na debatę do Pawła Kukiza?
Jan Dziedziczak: - Nie potrafię tego zrozumieć. Przecież debata nie jest dla sztabów, ale dla wyborców. Jest dla nas wszystkich - niezależnie od poglądów - możliwością oceny, kim jest kandydat, który z nich jest lepszy, który jak się wypowiada i jak swoje wypowiedzi argumentuje. To możliwość, by bezpośrednio ocenić to wszystko. Debata nie jest materiałem dziennikarskim przefiltrowanym przez poglądy tego czy innego dziennikarza.
- Czy Platforma nie ma trochę racji, że akurat ta debata nie będzie możliwością zaprezentowania się przez Dudę i Komorowskiego, bo będzie to show Pawła Kukiza? Od debat są dziennikarze, a nie Kukiz, który swoją kampanię już skończył - mówią ludzie PO.
- Dziwi mnie, że sztabowi Bronisława Komorowskiego zależy, by zaprezentować się tylko w wybranych stacjach telewizyjnych. Sztab prezydenta nie zgodził się na debaty w TV Republika czy TV Trwam, gdzie mogłyby paść bardzo niewygodne dla niego pytania. Wybrał tylko TVN, Polsat i TVP. Teraz odmawia debaty obywatelskiej, którą chce zorganizować Paweł Kukiz, gdzie nie można by było kontrolować, jakie pytania padają.
- Ta odmowa może mu zaszkodzić?
- Myślę, że jedną z przyczyn porażki w I turze była jego arogancja i oddzielenie się od zwykłych Polaków. Widoczna także w tym, że Bronisław Komorowski jako jedyny nie pojawił się na pierwszej debacie prezydenckiej z udziałem wszystkich kandydatów. Wyborcy poczuli się tym faktem zniesmaczeni. Bronisław Komorowski pozbawił nas możliwości oceny jego kandydatury i do tego zlekceważył swoich kontrkandydatów i wyborców, którzy za nimi stali.
Zobacz: Leszek Miller: Niemodne wartości