„Super Express”: - Wczorajsza konferencja NBP, która miała rozwiać wątpliwości wokół rzekomo nieprzyzwoicie wysokich zarobków, nikogo nie przekonała. Nawet Beata Mazurek czuje niedosyt, bo chyba czuje, że PiS ta sprawa może zaszkodzić. Jeśli Adam Glapiński nie będzie współpracował, Jarosław Kaczyński przekona go, by odszedł?
Jakub Majmurek: - Pytanie, czy Kaczyński o tym myśli i czy podejmie taką decyzję. To natomiast będzie zależało od wewnętrznych badań partii. Jak wiadomo prezes PiS nie bardzo ufa innym sondażom niż te, zamówione i zrobione przez jego ugrupowanie. Jeśli w wewnątrzpartyjnych sondażach, ale także tych pojawiających się w mediach, będzie widać, że sprawa zarobków łączy się z ewentualnymi spadkami poparcia dla PiS, to myślę, że litości nie będzie. Zwłaszcza, że mamy rok wyborczy, w którym nie wybacza się błędów. Przekonała się już o tym wiceminister pracy, która stała się kozłem ofiarnym w sprawie skandalicznego projektu zmian w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy.
- Nawet konstytucyjna nieusuwalność prezesa NBP nie byłaby tu problemem?
- Oczywiście, formalnie Adama Glapińskiego nie da się odwołać tak, jak panią wiceminister. Niemniej, prezes Kaczyński potrafi być przekonujący. W końcu szefa KNF też się nie dało odwołać, ale kiedy uznano, że afera, której jest bohaterem, może zaszkodzić PiS, natychmiast przekonano go, by złożył dymisję. Nie wykluczam, że podobnie może się stać w przypadku Glapińskiego.
- Tylko czy pan prezes będzie taki chętny do odejścia? Zarzutów nie ma, a afera wokół niego jest wizerunkowa a nie karna.
- Nie mam wątpliwości, że dzielnie walczyłby o to, żeby w NBP pozostać. Dymisja byłaby bowiem dla niego ogromnym ciosem i trudno sobie wyobrazić, gdzie miałby teraz znaleźć sobie zajęcie. Widać było, że łatwo nie ustąpi, kiedy udzielił wywiadu dla jednego z prawicowych tygodników, którym twierdził, że wszystko, co się wokół niego dzieje, to spisek ludzi, którzy na siłę chcą wprowadzić w Polsce euro. I że tylko on broni polskiej waluty, a w sytuacji, gdyby PO utworzyło kolejny rząd, to on stałby na straży złotówki. To odwołuje się do realnych obaw elektoratu PiS, ale w tej partii o wszystkim decyduje Jarosław Kaczyński. Cały czas jest odpowiednio silny, by Glapińskiego odpowiednio zdyscyplinować.
- Ta sprawa ma na tyle duży potencjał, żeby zmusić Kaczyńskiego do tak radykalnego działania?
- Myślę, że zarobki współpracowniczki Glapińskiego, o których dowiadujemy się z mediów są oburzające, a co dla PiS najgroźniejsze, łatwe do wyobrażenia. 65 tys. miesięcznie, o których się mówi, to trochę więcej niż przeciętny Polak zarabia rocznie. To kwota, która odnosi się do jego doświadczenia. Nie są to miliardy złotych – suma wręcz fantastyczna dla zwykłego Kowalskiego – które pochłonęła afera SKOK Wołomin.
- I jeszcze kwestia Mateusza Morawieckiego – dla niego odejście Glapińskiego i postawienie tam swojego człowieka byłoby bardzo wygodne.
- Na pewno Morawiecki za Glapińskiego umierać nie będzie. Ta sprawa, owszem, szkodzi PiS, ale z punktu widzenia pozycji wewnątrz obozu PiS, może wzmocnić premiera, bo to byłaby kolejna instytucja, do której mógłby wciągnąć swoich ludzi i rozbudować swoje wpływy. Ale by na tym wszystkim skorzystał, PiS musi utrzymać władzę. To przedłuży mandat Morawieckiego i pozwoli na większą swobodę w budowaniu swojej pozycji.
Rozmawiał Tomasz Walczak
Jakub Majmurek: Kaczyński może zmusić Glapińskiego do odejścia
2019-01-10
9:15
Publicysta "Krytyki Politycznej" Jakub Majmurek komentuje sytuację wokół zarobków w NBP.

i