Uchodźcy z Ukrainy dotarli do Katowic

i

Autor: Kasia Zaremba Wojna na Ukrainie. Uchodźcy dotarli do Katowic

Jak przygotować się na przyjęcie uchodźców? Nieoczywiste rzeczy, które trzeba wiedzieć

2022-03-10 13:18

- Empatia, otwarte serce, współczucie - to sprawy zasadnicze, lecz też oczywiste, dlatego w tym miejscu chcę powiedzieć o czymś mniej oczywistym – mianowicie, że płynące z serca dzielenie i pomaganie wymaga zadbania o elementy mniej emocjonalne - jasne umowy, zasady, dyscyplinę - mówił w rozmowie z nami psycholog Jacek Santorski.

Super Express: Jak przygotować się psychicznie na przyjęcie uchodźców?

Jacek Santorski: Empatia, otwarte serce, współczucie - to sprawy zasadnicze, lecz też oczywiste, dlatego w tym miejscu chcę powiedzieć o czymś mniej oczywistym – mianowicie, że płynące z serca dzielenie i pomaganie wymaga zadbania o elementy mniej emocjonalne - jasne umowy, zasady, dyscyplinę.

Chcę powiedzieć coś, co jest oczywiste, a z punktu widzenia psychologicznego jest bardzo ważne. Większość uchodźców jest w szoku. Na szczęście psychologowie wiedzą, że jest kilka prostych reguł towarzyszenia i wspierania tych osób. Przede wszystkim musimy zdawać sobie sprawę z tego, że te osoby mogą się bardzo różnie zachowywać. Jedne z nich mogą mieć potrzebę wielokrotnego opowiadania tego, co przeżyły i przeżywają. Należy znaleźć w sobie znaleźć w sobie dość wiele cierpliwości, aby słuchać, aby nie tłumaczyć im, że nie ma sensu tego rozpamiętywać, żeby się uspokoili, że tego już nie ma, żeby przenieśli uwagę na coś pozytywnego. Dobre słuchanie polega na tym, że najpierw się przyjmuje to, co słyszymy, a potem parafrazuje, czyli powtarza się własnymi słowami, że się rozumie mówiącego.

 Należy przede wszystkim przygotować się na słuchanie, ale to słuchanie może być słuchaniem kogoś, kto z naszego punktu widzenia, nadmiarowo opowiada, ale to może być też słuchanie kogoś, kto milczy. Niektórzy mogą być tak zszokowani, tak odrętwieni, że są już w bezpiecznym miejscu, że siadają w kąciku i po prostu nie odzywają się, nie reagują. I znowu tu jest kwestia, żeby nie za wszelką cenę utulić, pocieszyć, tylko przyjąć. Znaleźć taką przestrzeń, żeby być obecnym, ale bez żadnej inwazji, nacisku, towarzyszyć w milczeniu.

Warto się przygotować na to, że osoby w ciężkim szoku i stresie mogą mieć skrajne zachowania, których - to ważna wskazówka - nie należy brać do siebie. Mogą być rozgoryczone, mogą nagle do nas mieć o coś pretensje, bo jesteśmy jedynymi osobami, którym mogą je wyrazić. Mogą być czymś rozczarowane, coś może być nie tak. Możemy mieć poczucie, że ta osoba jest niewdzięczna, my użyczyliśmy swojego mieszkania, wspieramy ją, a ona ma jakiś żal.

Okazuje się, że żeby się przygotować do przyjęcia ludzi, którzy są w takim wstrząsie, trzeba z jednej strony traktować ich bardzo podmiotowo i z szacunkiem, ale z drugiej strony bardzo podmiotowo i z szacunkiem siebie, żeby pamiętać, że mamy swoje granice, swoją godność i że to, co jest wypowiedziane językiem: ty coś, to się nie odnosi do nas. My jesteśmy w porządku i to w głęboko w porządku z uwagi na to, co robimy.

To o czym przede wszystkim chcę powiedzieć, to to, że bardzo małe dziecko bardzo źle reaguje, gdy w domu jest nadmiar dyscypliny, jest ograniczona ekspresja, kiedy nie ma wolności, kiedy jest niepotrzebnie karane. Nieadekwatne wychowanie może polegać jednak też na tym, że dziecko żyje w rodzinie bez reguł. W domu, w rodzinie, gdzie wszystko wolno, natomiast nie wiadomo, czego nie wolno. Gdy rodzice i rodzeństwo są trochę nieobliczalni, nieprzewidywalni, w związku z tym też dziecko staje się nieobliczalne. Okazuje się, że w zdrowym domu, a to bardzo potrzebne, żeby takie cechy były spełnione właśnie, gdy przyjmujemy do tego domu kogoś, kto jest w takim szoku, żeby były szczególnie spełnione te warunki zdrowia. Polegają one na tym, że jest jasna struktura i zasady.

Trzeba przygotować kilka zasad. Taką zasadą, jeżeli możemy sobie na to pozwolić, gdy w mieszkaniu jest kilka pokoi, że osoby, które przyjmujemy, są w oddzielnym pokoju. Nie mieszamy tak, żebyśmy my mieszkali z nimi - żeby była wydzielona odrębność, żeby były określone pewne granice. Potem w tym domu mimo wszystko warto, żeby było kilka prostych zasad, że np. o północy gasimy światła, bo mamy ciszę nocną albo, że razem wstajemy o 7, że razem jemy śniadanie, zmywamy dyżurami albo każdy po sobie. Każdy dom, każda zdrowa rodzina ma takie pewne zasady, które przy takiej okazji warto sobie uprzytomnić - tak jakbyśmy mieli sobie napisać konstytucję swojej rodziny, na jakich prawach i zobowiązaniach to się opiera.

Teraz, gdy przyjmujemy osoby do nas, to, pomimo że są one wstrząśnięte, pomimo że są w takim szoku i wymagają słuchania, współczucia, empatii, jednocześnie pokazujemy tej osobie zasady, na jakich działa nasza rodzina, działa nasz dom, a z drugiej strony zawieramy jasną umowę, czyli na co ją przyjmujemy - czy oferujemy jej dach nad głową, czy przyjmujemy ją na opiekę, czy na pełną opiekę związaną z żywieniem i załatwianiem jej spraw też, czy tylko na załatwianie spraw, czy tylko na wyżywienie. Czy robimy to doraźnie i z czasem okaże się na jak długo, czy to jest z góry określone, że na czas, kiedy ta osoba nie znajdzie pracy i docelowego miejsca? Albo, że to będzie miejsce docelowe.

W sytuacji uniesienia, silnych emocji, możemy powiedzieć wszystko dla ciebie, możesz na nas liczyć w każdej sprawie. Dobrze, żeby nie było tego rodzaju deklaracji, które potem się może okazać, że są nie w pełni do realizacji. Żeby było jasno powiedziane, na co się umawiamy. Żeby to było realistyczne i prawdziwe. Wtedy takiej osobie, spędzając w naszym domu tydzień, dwa, trzy, łatwiej wszystko może powrócić na swoje miejsce w jej duszy,  jej umyśle, ciele, jeśli w środowisku, w którym się znajdzie, wszystko ma swoje miejsce. To nie może być chaos, nie może być bałagan. Spontaniczność jest piękna, ale ma swoje reguły.

Jazzmani wiedzą, że jest jam session i grają spontanicznie, wydaje się, że improwizują w sposób w ogóle taki czasem odjechany, ale gdyby ktoś posłuchał i zobaczył nagrania, to w tyle głowy każdego z nich działa metronom. Oni sobie wchodzą w określone frazy, określone takty, w bardzo dokładnych momentach. Dzieło sztuki, dzieło jakiegoś dizajnu ma swój GRID, ma swoją siatkę i to, co jest twórcze, da się wpisać w jakieś reguły. Tu też jest potrzebny taki GRID. To może być mniej oczywiste, a może się wydawać, że to nie czas, żeby mówić o takich rzeczach, które wydają się chłodne, dlatego skupiłem się o powiedzeniu o tym.

Najważniejsze jest, żeby ci ludzie mogli doświadczyć naszej miłości. Ale wyraz tej miłości dajemy również poprzez pewnego rodzaju dyscyplinę.

Co robić jeżeli mimo wszystko dojdzie do konfliktów?

Konflikty są prawie nieuchronne. Mogą i maja prawo pojawiać się, gdy po kilku dniach uniesienia, uczuciowego zaangażowania zaczynamy się docierać - a możemy mieć różne nawyki, style bycia, rożnie rozumieć granice i zasady. Gdy pojawia się napięcie, warto je przyjąć do wiadomości i rozmawiać, wyrażać odczucia, uzgadniać reguły bycia razem i osobno. Po tej fazie układamy nasze relacje trochę „na nowo” - jeśli uważnie i odważnie przejdziemy przez te fazę, będziemy potem mieli mniej kosztów , wiecej satysfakcji.

Wiele konfliktów może wynikać z nadmiarowych reakcji tych osób z uwagi na to właśnie, że są w stanie osłabienia układu nerwowego. Stawiając pewne granice, przypominając o pewnych zasadach, unikajmy za wszelką cenę takich konfliktów, w których może dochodzić do jakiejś sprzeczki, kłótni. Przyjmujmy do wiadomości, co ktoś robi, informujmy, że to jest trudne do przyjęcia z uwagi na to i na to. Prosimy, żeby tego nie robił, jeśli tego nie robi, odczekujemy jakiś czas. Nie może dochodzić do konfliktów, które eskalują, ponieważ bardzo wiele rzeczy, które osoby, które u nas zagoszczą, mogą mówić lub robić, możemy odbierać to, jako że są przeciwko nam, są niewdzięczni, a to tak nie jest. Są w takim stanie, w którym nieadekwatnie oceniają sytuację i nam mogą przypisywać jakieś motywacje, których nie mamy - że nie słuchamy, że nie rozumiemy, coś narzucamy.

Wiem, że zdarzają się już teraz sytuacje niezwykle trudne, kiedy osoba, która cztery dni temu tak jak stała, uciekła z domu i następnego dnia mówi, że wraca, że ona nie zniesie rozłąki z mężem, który został w Ukrainie i walczy. To mogą być takie zasadnicze konflikty dotyczące tego co ma się dalej dziać z tą osobą. Zazwyczaj jest tu potrzebna pomoc trzeciej osoby, która jest doświadczona - z jakiejś organizacji, stowarzyszenia, żeby nie zabronić tej osobie, czy nie pomóc jej w tej drodze z powrotem, ale żeby poczekać z tym, chociażby parę godzin lub dzień, żeby mogła się jakoś przekonać, przemyśleć.

Te reguły i zasady, o których mówiłem, mogą i powinny dotyczyć tego, że nie nadużywamy alkoholu. Chodzi o to, że konflikty mają większą szansę pojawiania się, gdy my jesteśmy zmęczeni i w szoku, że przyjęliśmy kogoś, a oni są zmęczeni i w szoku, a dodatkowo pojawia się alkohol. Jeśli mamy jeszcze jakiś pas samokontroli, to alkohol to rozhamowuje. Warto by było, żeby najlepiej zrezygnować z alkoholu albo z jego dawkowaniem.

Jak dbać o własne zdrowie psychiczne w tym czasie?

Trzeba to powiedzieć - poświęcenie dla kogoś nie oznacza, że się poświęcam. Tak jak dzieci potrzebują szczęśliwych rodziców, tak my, abyśmy mogli dać najwyższą możliwą wartość opieki, jeśli się na nią umawiamy, musimy pamiętać, żeby w tej opiece się nie zatracić. Żeby nie było tak, że przyjęliśmy już jedną osobę, a jeszcze włączamy się w akcję na temat jeszcze jednej, a potem włączamy się w akcję, żeby komuś coś dowieźć i po kilku dniach się okazuje, że nie jedliśmy, nie spaliśmy. To nie ma sensu.

Pomaganie, robienie dobra to też wytwarzanie różnych hormonów, które są związane z silnym pobudzeniem, z miłością i czułością, ale nadmiar każdego hormonu to jest tak jakbyśmy wypili za dużo czegoś, co nadmiarowo pobudza. Również tego eliksiru szczęścia. W związku z tym ważne jest zadbanie o dyscyplinę, o pewne zasady, rytm życia, żeby umówić się ze sobą, że od 6 do 8 godzin śpię, jeżeli nie może spać mój gość, to ja do niego wstanę, podam mu coś, przyprowadzę go z piwnicy, bo uciekł, bo śniło mu się, że znowu jest bombardowanie, ale potem powrócę, zgaszę światło.

Ponadto warto się umówić samemu ze sobą, że będę uważać, żeby nie śledzić non stop meldunków z frontu. Nadmiar meldunków z frontu może być dodatkowym źródłem stresu. Nasz mózg w głębi mózgu nie wie, czy widzi coś w telewizji, na ekranie komputera, czy coś w realu. Bombardowania, naloty, koszmarne sceny, które teraz mają miejsce, z punktu widzenia głębokich struktur mózgu są tym samym, jeśli są w realu lub oglądane wirtualnie, więc nie możemy się bez przerwy na te obrazy wystawiać, jeżeli chcemy spać, a musimy spać, bo to jest podstawa, żebyśmy mieć siłę do pomagania. Musimy dawać sobie przerwy.

Autor: Joanna Twardowska

Express Biedrzyckiej - Władysław Kosiniak-Kamysz: Morawiecki musi przekonać Orbana! Pomoc Ukrainie to racja stanu Polski i Europy
Sonda
Czy Polska powinna przyjmować uchodźców z Ukrainy?