Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Jak premier miesza systemy walutowe

2018-05-18 6:00

Tomasz Walczak dla Super Expressu

Mateusz Morawiecki przekonywał na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, że Polska jako członek Unii Europejskiej jest płatnikiem netto - czyli takim, który więcej wpłaca do wspólnej kasy, niż z niej dostaje. Wziąwszy pod uwagę, że przez 14 lat członkostwa w UE dostaliśmy z Brukseli 147 mld euro, przekazując jej 48 mld euro, trudno obronić tę tezę. Pan premier uznał jednak, że skoro zagraniczny kapitał wyprowadził z Polski 100 mld euro, to faktycznie dajemy więcej, niż dostajemy. Problem z tą logiką jest jednak zasadniczy - Mateusz Morawiecki miesza bowiem systemy walutowe, zrównując środki publiczne, które płyną z Unii, z prywatnymi zyskami zagranicznych firm.

Owszem, ceną za imponujące środki unijne było otwarcie polskiego rynku na napływ inwestycji i kapitału z zagranicy. Czy na tym straciliśmy? I tak, i nie. Obcy kapitał i idący w ślad za nim know-how, sprawiły, że wyparł on z rynku wiele rodzimych firm. Wielu nie dał się rozwinąć, innym nie dał nawet powstać. Wraz z nimi przyszły jednak choćby miejsca pracy. Czasami najprostsze i najbardziej śmieciowe z możliwych, czasami w wysoko rozwiniętych gałęziach gospodarki. Do tego przyszła do nas zachodnia kultura gospodarcza, dzięki której uczyliśmy się, jak robi się interesy i jak prowadzi się firmy.

Oczywiście, lepiej by było, gdyby kapitał miał polskie barwy, bo to byłoby większą gwarancją, że po zarobieniu w Polsce pieniędzy nie uda się na podbój kolejnych rynków, a w razie kłopotów, nie wycofywałby się, by wspierać rodzimą gospodarkę (a tak było np. z włoskim Fiatem). Problem z tymi firmami jest jednak innego rodzaju - to niemoc państwa, dzięki której w sposób legalny i nielegalny wyprowadzały one z Polski ogromne zyski, nie płacąc przy tym należnych podatków. Takie rzeczy działy się jednak, zanim weszliśmy do Unii, i działyby się, gdybyśmy w niej nie byli. Tak działa charakterystyczna dla współczesnego kapitalizmu globalizacja, z której patologiami także premier Morawiecki - wbrew buńczucznym zapowiedziom - średnio sobie radzi.

Do tego te niedorzeczności o bilansie naszego członkostwa w UE brzmią ironicznie w ustach kogoś, kto przez lata szefował lokalnej filii wielkiego zachodniego banku i firmował przekazywanie zysków do centrali. Brzmią jeszcze bardziej dziwacznie, jeśli przypomnimy sobie, że to sam Morawiecki z budżetu państwa subsydiował budowę fabryki Mercedesa. Jej powstanie będzie kosztowało podatników 80 mln zł. O tym jednak pan premier już chyba zapomniał.

Nasi Partnerzy polecają