Paweł Śpiewak: Artykuły polityków to manifest wyborczy

2011-03-23 15:26

- Chciałbym, by Kaczyński, świetny analityk polityczny, zaprezentował raz jeszcze swoją, konkurencyjną wobec Tuska, wizję państwa. To by bardzo ożywiło debatę polityczną. Na razie bardziej cenię to, co pisze Tusk niż Kaczyński - mówi prof. Paweł Śpiewak. o serii artykułów pisanych przez polityków.

"Super Express": - Jak pan ocenia ofensywę publicystyczną liderów największych partii, którą przypuścili w ostatnich dniach na łamach "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej"?

Prof. Paweł Śpiewak: - Moim zdaniem lepiej, żeby publikowali swoje teksty w prasie, niż mieliby się wymieniać złośliwościami w telewizji.

- Te teksty można uznać za manifesty wyborcze?

- Tekst premiera Tuska jest ewidentnym manifestem wyborczym. Pozostałe, te napisane przez Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Napieralskiego, również. To swego rodzaju gra wyborcza.

- Gra, która jest początkiem kampanii wyborczej?

- Intencje tych tekstów są dosyć jasne. Szczególnie Tusk rozumie, że musi wcześniej zacząć kampanię, ponieważ 1 lipca Polska przejmuje prezydencję w Unii Europejskiej. Będzie ona tak intensywna, że premierowi nie wystarczy ani czasu, ani energii na inne aktywności. Chodzi również o to, że PO poczuła się niepewnie z powodu wyników sondaży wyborczych. Na pewno chce odzyskać poczucie siły i wiarę w sukces. Jednak to dopiero preludium tego, co czeka nas we wrześniu. Wtedy kampania ruszy pełną parą.

- Publicystyka polityków na taką skalę to chyba nowa jakość. Do tej pory czegoś takiego nie mieliśmy.

- Wybory z 2005 roku były trochę wyborami na książki. Publikowali je wtedy Tusk, Rokita czy Sikorski. Były także publikacje wywiadów z Jarosławem Kaczyńskim. Już dwa lata później wybory stały pod znakiem połajanek i wzajemnego obrzucania się błotem. W tym roku znów wracamy do słowa pisanego, czyli do języka, który wymaga bardziej racjonalnego myślenia. Dla debaty publicznej zawsze jest lepiej, kiedy politycy rozmawiają ze sobą w ten sposób.

- Publicystyka jest jakimś pomysłem na zrekompensowanie przez partie zakazu publikacji spotów wyborczych?

- Nie sądzę. Takie teksty czyta bardzo mały procent ludzi. W żadnym razie nie zastąpi to spotów telewizyjnych, które mają przecież większą siłę rażenia. Jedno nie zastąpi więc drugiego.

Przeczytaj koniecznie: Napieralski pozazdrościł Tuskowi – też napisze artykuł

- Jeśli potraktować te teksty jako swoistą debatę, kto ją wygrał?

- W ogóle nie traktuję tego w tych kategoriach. Nie mnie oceniać, kto wypadł lepiej. To wyborcy zadecydują, który z tekstów bardziej do nich przemówił. Na pewno bardziej cenię to, co pisze Tusk niż Kaczyński.

- Czym jest ostatni tekst Tuska?

- Zobaczyłem w nim pewien projekt wyborczy. Widać, że przede wszystkim jest on skierowany do młodego pokolenia. Premier wyraźnie postawił akcent na kwestię problemów młodych. Swoją uwagę skoncentrował też na tzw. kapitale ludzkim. Dostrzegł, że to jest istota przyszłości. Siła państwa nie polega na liczbie hut, fabryk czy kopalń, ale na jakości obywateli. Taki pogląd zawsze mi odpowiadał.

- Premier Tusk stawia się w tym tekście w roli wizjonera?

- Nie nazwałbym tego tekstu wizjonerskim, bo żadnej szczególnej wizji w nim nie ma. Skupia się jednak na sprawach niezwykle istotnych. Dzisiaj skuteczny polityk myśli właśnie w tych kategoriach, co Tusk, tzn. o kapitale społecznym czy kapitale wiedzy oraz zaufaniu do państwa.

- W wczorajszym tekście opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" Jarosław Kaczyński pisze, że spodziewał się dostać od Tuska "gęstą, treściwą, wojskową grochówkę", a otrzymał "zupę z buta"...

- Takie stawianie sprawy świadczy o słabości Kaczyńskiego. Choć wiele tez byłego premiera jest trafnych, bardzo przenikliwych. Brakuje jednak mocnych propozycji. Za dużo w tym artykule niepotrzebnych złośliwości, połajanek i osobistych uraz.

- Politycy piszą, bo nie potrafią spotkać się ze sobą i skonfrontować swoich wizji w bezpośredniej rozmowie?

- Nie chodzi o to, żeby się spotykali, bo to i tak nic nie daje. Oczekuję po prostu więcej merytorycznych argumentów. Chciałbym, by Kaczyński, świetny analityk polityczny, zaprezentował raz jeszcze swoją, konkurencyjną wobec Tuska, wizję państwa. To by bardzo ożywiło debatę polityczną.

- Teksty Tuska w prasie i poniedziałkowa debata między ministrem Rostowskim i Leszkiem Balcerowiczem to swego rodzaju ofensywa medialna Platformy, która ma przywrócić wyborcom przekonanie, że tylko jej rząd jest dobrym rozwiązaniem dla Polski?

- Debata toczyła się w bardzo ważnej dla obywateli sprawie i władze mają wręcz obowiązek informowania nas o swoich decyzjach i konsekwencjach tych decyzji. Bardzo dobrze, że ta debata się odbyła. Cieszę się też, że w Polsce o niektórych sprawach można w ten sposób rozmawiać.

- To chyba pierwszy przykład dyskutowania pomysłów rządu w szerszym kręgu i prezentowania argumentów za i przeciw...

- Jeżeli jest to bezprecedensowa debata, to jest to precedens bardzo dobry. Dyskutuje ze sobą dwóch poważnych profesorów, którzy prezentują poważne poglądy. Chciałoby się, żeby takich debat było znacznie więcej.

- Pomysły Tuska czy Kaczyńskiego przekonają wyborców?

- Myślę, że już dziś z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że wybory wygra Platforma. Jeżeli po drodze nie pojawią się jakieś nieprzewidziane okoliczności, nic nie powinno zagrozić marszowi ekipy Tuska po wygraną. Pytanie nie brzmi dziś, czy wybory zakończą się zwycięstwem PO, ale jak to zwycięstwo będzie wyglądało.

Prof. Paweł Śpiewak

Socjolog, historyk idei