Do zdarzenia doszło 9 kwietnia w miejscowości Mężenin na Podlasiu. Poseł przekroczył dozwoloną prędkość o 26 km. Za takie wykroczenie grozi 100-200 zł mandatu i 4 punkty karne. - Po zatrzymaniu od razu okazał legitymację poselską. Mówił podniesionym głosem, był arogancki. Żądał, żeby na miejsce przyjechał komendant i skontrolował całe zajście - mówią nam podlascy policjanci. - Nie będę komentował tych doniesień. Nie ma jeszcze wniosku o uchylenie mi immunitetu. Poza tym, nie da się w Polsce nie przekraczać prędkości. Winny jest nasz system dróg - mówi nam Żalek.
To już trzecie wykroczenie posła Polski Razem w tej kadencji Sejmu. W sierpniu ubiegłego roku zatrzymano go na krajowej "ósemce", gdy wyprzedzał pod górkę na podwójnej linii ciągłej. Według TVN24 interwencja policjantów zakończyła się wtedy wielką awanturą. Zdaniem mundurowych, Żalek nie chciał pokazać prawa jazdy ani dowodu rejestracyjnego. I żądał pojawienia się na miejscu przełożonego, bo jak twierdził, ci, którzy go zatrzymali, byli niekompetentni. Jak widać, historia lubi się powtarzać...
Zobacz: Oto lista sejmowych PIRATÓW DROGOWYCH: Penkalski, Kalisz, Macierewicz. Kto jeszcze łamie przepisy?